Przemówienie przyszłego szefa rządu PO-PSL jest w zasadzie formalnością. Nikt bowiem nie spodziewa się, by - niezależnie od jego treści - koalicji liczącej 240 posłów nie udało się przegłosować wotum zaufania dla gabinetu Donalda Tuska. Niemniej jednak to dopiero z exposé dowiemy się, jakie będą priorytety nowego rządu. Do tej pory liderzy PO i PSL mówili o tym niechętnie. Deklaracja koalicyjna (ma być podpisana dziś) również nie zawiera szczegółowego planu reform.
Co z kotwicą wydatków?
Rynki finansowe szczególnie uważnie śledzić będą wypowiedzi premiera dotyczące budżetu. PO zapowiadała w kampanii ograniczenie deficytu, tak aby realne stało się szybkie przyjęcie euro. - W pracach nad przyszłoroczną ustawą udało się obniżyć deficyt i wydatki przy jednoczesnym zapewnieniu środków na podwyżki dla nauczycieli - oznajmił wczoraj Zbigniew Chlebowski, przewodniczący klubu PO i szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Szczegółów jednak nie ujawnił.
Do tej pory szefowie rządu rzadko omawiali konkretne korekty budżetu. Zapowiadali jednak zasady prowadzenia polityki fiskalnej. Np. Kazimierz Marcinkiewicz ogłosił w 2005 r. wprowadzenie limitu deficytu na poziomie 30 mld zł. Od tego czasu zasada ta nie została złamana. Ekonomiści spodziewają się, że rząd PO-PSL wprowadzi dodatkowo ograniczenie - przyrostu wydatków publicznych.
Przedsiębiorcy oczekują szczegółów planowanych reform podatkowych. PO obiecywała uproszczenie przepisów i zniesienie niepotrzebnych obciążeń (m.in. podatku Belki). Nie jest jasne, czy nowy rząd obniży zgodnie z zapowiedziami stawkę VAT (oznacza to duże straty do budżetu).