Jakie to przyjemne! Po latach opisywania polskich lęków, że przyjdą Niemcy, wykupią i zgermanizują prastarą polską ziemię, a szczep piastowy skażą na niewolniczą pracę, w mijającym tygodniu media drukowane i elektroniczne doniosły z satysfakcją, że jest wręcz przeciwnie. Dziś to Polacy wyjeżdżają do pustoszejących wschodnich landów Niemiec, kupują niemiecką ziemię, niemieckie domy i zaczynają dominować na niemieckim rynku. Na razie tylko nie słychać jeszcze nic o skazaniu jakiegoś Niemca na niewolniczą pracę u Polaków. Trochę szkoda, bo byłoby jeszcze przyjemniej.
Przyczyna polskiego Drang nach Westen jest doÊç prosta. Po zjednoczeniu Niemiec prawie po?owa mieszka?ców by?ej NRD wyjecha?a do bogatszych landów zachodnich, w których jest lepiej p?atna praca, i pozostawi?a na Wschodzie puste domy, mieszkania i gospodarstwa. Poniewaý nie ma na to wszystko ch´tnych, ziemia i domy sà znacznie ta?sze niý w Polsce; 150-metrowy dom moýna kupiç poniýej 200 tys. z?otych. W efekcie na prastare niemieckie ziemie Prus, Meklemburgii i Brandenburgii, wyjeýdýa coraz wi´cej Polaków! Na wschodzie Niemiec przybywa miasteczek i wsi, w których stanowimy coraz wi´ksze kolonie. Otwieramy sklepy, zak?adamy firmy, zagospodarowujemy grunty. Dzi´ki Polakom wymierajàce osady-widma rozpoczynajà nowe ýycie.
Pożytki z tego są wielorakie. Można na przykład z satysfakcją ponarzekać na germanische Wirtschaft, która doprowadziła do takiej degrengolady kwitnącą niegdyś ziemię Ericha Honeckera. Co prawda zabawę psuje nieco fakt, że niemieckie media w ogóle nie biją na alarm, że Polacy jawnie i przez podstawionych zdrajców narodu niemieckiego wykupują pragermańskie ziemie, w które wsiąknął pot cesarza Ottona i kanclerza Bismarcka, ale widocznie nie można mieć wszystkiego. Może jeszcze przyjdzie dzień, kiedy zorientują się, że prawdziwym celem Polaków jest przesunięcie granic Rzeczpospolitej daleko za Berlin i Drezno, może nawet do samej Łaby i przyłączenie wykupionych terenów do Polski. W końcu Berlin powstał na miejscu słowiańskiej Kopanicy, a Słowianie z Łużyc do dziś cierpią przygnieceni germańskim butem. Ale kiedy już się z nimi połączymy, będzie za późno, by to odwrócić.
Wykupywanie niemieckiej ziemi przez Polaków jest także dowodem myślenia perspektywicznego. Z bardzo prostego, choć geopolitycznego powodu. Śp. Stefan Kisielewski często powtarzał, że raz na kilkadziesiąt lat Niemcom, na co dzień narodowi filozofów i kompozytorów, odbija i nie ma na to rady. Kiedy więc za kilkadziesiąt lat naszym zachodnim sąsiadom znów zrobi się za ciasno i postanowią zająć sobie jakąś część świata - rzecz jasna będzie to jak zwykle właśnie nasza część Europy - zaproponujemy im odkupienie ziemi, którą teraz tak tanio przejmujemy. Oczywiście za cenę, którą wtedy my będziemy dyktować!
Dzięki temu po raz pierwszy od czasów margrabiego Hodona, bitwy pod Cedynią oraz bohaterskiej obrony Niemczy i Głogowa uda się uniknąć konfliktu, a w dodatku jeszcze na tym zarobić! Dlatego trzeba szybko kupować jak najwięcej. Zanim Niemcy się połapią. Najlepiej za pieniądze wyciągnięte od Unii Europejskiej. Zrobimy naprawdę dobry interes.