Wczoraj doszło do oczekiwanego odbicia na większości rynków.
Było ono pochodną olbrzymiego wyprzedania oraz klasycznych oczekiwań co do poprawy notowań na koniec miesiąca i w tradycyjnie dobrym grudniu. Rósł przede wszystkim sektor bankowy, a atmosferę polepszyła inwestycja arabskich inwestorów w borykającego się z dużymi kłopotami CitiGroup, co porównując z ostatnią inwestycją w 1991 r., wlało optymizm w serca inwestorów.
Z drugiej strony można było się
spodziewać po największym inwestorze, że nie będzie biernie patrzył, jak topnieje w oczach
kurs i nikt nie chce zostać prezesem jednej z największych instytucji finansowych. Indeksy doszły do bardzo istotnych wsparć, których przekroczenie mogłoby być brzemienne w skutkach. Bardzo blisko stutygodniowej średniej (obecnie 1370 pkt) znalazł się S&P, a jej przebicie byłoby bardzo wiarygodnym sygnałem zmiany długoterminowego trendu, uwzględniając to, że zostaje przebita raz na kilka lat. Wracając do stylu odbicia, które niepoparte było żadną istotną akumulacją akcji - można mieć wiele zastrzeżeń. Wydaje się, że w średnioterminowym horyzoncie dominujące będą dane makroekonomiczne, a te nie napawają optymizmem.