Rada nadzorcza PKO BP nie dała pozytywnych opinii niektórym uchwałom zaproponowanym przez zarząd na walne zgromadzenie zaplanowane na 30 czerwca. Chodzi przede wszystkim o głośną w ostatnich dniach sprawę wypłaty dywidendy, po której ma nastąpić emisja akcji, ale również o skwitowanie ubiegłorocznej pracy dwóch członków zarządu – prezesa Jerzego Pruskiego i wiceprezesa Tomasza Mironczuka, odpowiedzialnego m.in. za inwestycje banku.
[srodtytul]Szum szkodzi notowaniom[/srodtytul]
Zarząd przedstawił nową rekomendację w sprawie wypłaty dywidendy w ubiegłym tygodniu. Wcześniej nie chciał, by bank w ogóle dzielił się ubiegłorocznym zyskiem z akcjonariuszami. Teraz zaproponował przeznaczenie na dywidendę niemal całego jednostkowego zysku, czyli 2,88 mld zł (tj. 2,88 zł na akcję).
Z opublikowanych w nocy z poniedziałku na wtorek projektów uchwał na walne zgromadzenie wynika, że proponowany dzień przyznania prawa do dywidendy to 24 września. Wypłata miałaby nastąpić 5 października. Wcześniej, bo 23 września, miałby przypaść dzień przyznania prawa poboru w ramach zaproponowanej przez zarząd emisji akcji, której wartość – jak mówił prezes Pruski – ma wynieść 5 mld zł.
RN nie zaakceptowała tego planu kierownictwa banku. W komunikacie przekazanym na giełdę nie wyjaśniono, jakie były przyczyny niezaakceptowania wniosku zarządu. Jak sprawę komentuje prezes? – Zostawmy decyzję walnemu zgromadzeniu – odpowiada Jerzy Pruski. – Brak akceptacji rady dla propozycji uchwał zarządu nie musi oznaczać, że dywidendy w ogóle nie będzie, a raczej to, że będzie ona mniejsza niż chciał zarząd banku – ocenia Marta Jeżewska, analityk sektora bankowego w Domu Inwestycyjnym BRE Banku.