– Mamy tu do zainwestowania nawet kilkaset milionów złotych – mówi Paul Strzelecki, dyrektor zarządzający w londyńskim biurze Yorkville.
Fundusz raczej nie proponuje typowego zakupu spółki do portfela, a zawarcie umowy SEDA (ang. Standby Equity Distribution Agreement). To oferta dla firm notowanych na giełdzie. SEDA polega na zobowiązaniu się Yorkville do zakupu transz nowych akcji emitenta w określonej liczbie i czasie, a także z określonym dyskontem względem ceny bieżącej. W okresie obowiązywania umowy (zwykle dwa–trzy lata) spółka może sprzedać nowe akcje do Yorkville w liczbie maksymalnej, w części lub wcale. Fundusz pobiera pewną opłatę początkową.
– To alternatywa dla wtórnych emisji akcji, które są czasochłonne, stosunkowo drogie i mało elastyczne. Dzięki SEDA spółki notowane uzyskują dostęp do elastycznego, stosunkowo niedrogiego instrumentu finansowania – przekonuje Paul Strzelecki.
– Dodatkowo mamy zasadę nieobejmowania znaczących pakietów akcji. To oznacza, że właściciele spółki nie tracą nad nią kontroli, jak to ma miejsce w przypadku finansowania typowego dla funduszy private equity – zaznacza Strzelecki. Fundusz interesuje się spółkami w miarę dojrzałymi, o kapitalizacji na poziomie co najmniej 20 mln zł.
Ulubionych branż nie ma, choć chętnie przygląda się polskim spółkom technologicznym, medycznym, infrastrukturalnym czy budowlanym. – Do spółek chcemy docierać na początek przede wszystkim przez firmy, które świadczą dla nich usługi doradcze. Najpierw tym firmom chcemy wytłumaczyć, jakie korzyści daje SEDA – opowiada o planach Paul Strzelecki. Zaznacza, że polskie regulacje prawne pozwalają wykorzystywać ten model finansowania.