Taką decyzję, rekomendowaną przez zarząd, podjęli wczoraj akcjonariusze Pragmy Inkaso. – Staramy się konsekwentnie zwiększać kapitał zapasowy, bo im więcej mamy pieniędzy na inwestycje, tym większe są zyski – mówi „Parkietowi” Tomasz Boduszek, prezes Pragma Inkaso.Giełdowa spółka (w maju przeszła z NC na rynek regulowany) ma ambitne plany na ten rok. Prognozuje 110 mln zł przychodów brutto (wzrost o 25 proc.) i zysk netto 4,71 mln zł (wzrost o 23 proc.).

Głównym polem działania są tu wierzytelności korporacyjne. Ale kupowane bezpośrednio od firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, a nie banków. Nie przyłączą się więc do wyścigu o wejście na nowy rynek między Kredyt Inkaso oraz Cash Flow. Pierwsza firma wygrała w tym tygodniu przetarg zorganizowany przez PKO BP i wkrótce przejmie pakiet o nominalnej wartości 299 mln złotych. Cash Flow, które przetargu nie wygrało, szykuje się już do kolejnych.– W wypadku pakietów od banków kwoty idące w setki milionów wyglądają spektakularnie, ale ściągalność takich wierzytelności jest niska – mówi Boduszek.

Pragma Inkaso kupuje wierzytelności indywidualnie od firm m.in. z branży budowlanej (zarówno wykonawców, jak i producentów materiałów) i tworzyw sztucznych.– Miesięcznie kupujemy kilkadziesiąt do kilkuset takich wierzytelności. Są zwykle dobrej jakości, a firmy sprzedają je szybko, by poprawić płynność – twierdzi prezes Pragmy Inkaso. Wczoraj na zamknięciu za akcje spółki płacono 15,61, co daje 0,13-proc. spadek. Ale od początku roku walory spółki zdrożały o 17,3 proc.