Kłopotliwe upublicznienie

Wycofanie spółki z obrotu publicznego nie jest łatwym przedsięwzięciem, zwłaszcza w przypadku firm, które uzyskały status firm publicznych, ale nie wprowadziły akcji do notowań na rynku regulowanym i nie sprzedawały walorów w ramach skierowanej do więcej niż 300 osób oferty. Problem ten dotyczy m.in. spółek z NFI: KPPD i w pewnym sensie Silesiany.W dotychczasowej historii rynku było kilka przypadków wycofania się spółek z obrotu publicznego. Pod rządami poprzednio obowiązujących przepisów zrobił to m.in. Lech i Pol-Mot Trading - firmy, które nigdy nie trafiły do notowań na giełdzie, choć miały takie ambicje. Z opuszczeniem rynku nie miały większych problemów. Wystarczała odpowiednia uchwała walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Przepisy uległy jednak zmianie. Wycofanie łączy się obecnie z koniecznością ogłoszenia wezwania. Wezwanie poprzedzało np. opuszczenie rynku przez Wedel. Dokonując zmian, nie przewidziano jednak wszystkich możliwych sytuacji.O Koszalińskim Przedsiębiorstwie Przemysłu Drzewnego było ostatnio głośno, bowiem w porządku obrad WZA spółki, zwołanego na 17 grudnia br., znalazł się projekt uchwały w sprawie rezygnacji z obrotu publicznego. Punkt WZA dotyczący tej sprawy zostanie poddany pod głosowanie na wniosek, jak już informowaliśmy, wiodącego akcjonariusza spółki - Foksal NFI.Zgodnie z ustawą o publicznym obrocie, umieszczenie w porządku obrad WZA sprawy wycofania akcji firmy z obrotu publicznego może być dokonane wyłącznie w trybie art. 394 § 1 kodeksu handlowego, czyli na wniosek akcjonariusza lub akcjonariuszy przedstawiających co najmniej jedną dziesiątą część kapitału akcyjnego. Ten sam akcjonariusz jest jednak automatycznie obowiązany do ogłoszenia wezwania do zapisywania się na sprzedaż akcji spółki przez wszystkich pozostałych akcjonariuszy.Jeżeli wezwanie zostanie przeprowadzone, a WZA opowie się za opuszczeniem przez spółkę rynku publicznego (uchwała musi zapaść większością 4/5 głosów oddanych w obecności akcjonariuszy reprezentujących przynajmniej połowę kapitału akcyjnego), wówczas Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, na wniosek emitenta, uchyla decyzję dopuszczeniową.Procedura wydaje się jasna i nie budzi zastrzeżeń np. w odniesieniu do spółek publicznych, notowanych na GPW lub CTO, albo takich, które wprawdzie na parkiecie jeszcze nie zadebiutowały, ale np. sprzedały swoje akcje w ofercie publicznej. Przeprowadzenie wezwania w takich przypadkach nie nastręcza bowiem trudności. Inaczej jest ze spółkami, które, mimo że posiadają status firm publicznych, nie trafiły do notowań na rynku regulowanym i nie przeprowadzały wcześniej publicznych ofert. Podstawowym problemem jest ustalenie ceny wezwania. Cena ta nie może być niższa od średniej ceny rynkowej z ostatnich sześciu miesięcy, a w przypadku, gdy przedmiotem wezwania są akcje nie znajdujące się w obrocie na rynku regulowanym - od ceny, po której walory były nabywane w obrocie pierwotnym lub w pierwszej ofercie publicznej. Jednak część nie notowanych spółek (np. KPPD) znajdujących się w publicznym obrocie nie sprzedawała w tym trybie swoich papierów.Jaka zatem powinna być cena ewentualnego wezwania w przypadku KPPD? Foksal NFI ma nadzieję, że uda mu się znaleźć inne rozwiązania prawne, dzięki którym nie będzie zmuszony ogłaszać wezwania, ale nie bardzo wiadomo, jakie są alternatywne możliwości. KPWiG na razie nie chce zajmować oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, są zaś przekonani, że nie ma innej możliwości niż zastosowanie przewidzianej w ustawie procedury, a trudności z ustaleniem ceny oferowanej przez wzywającego można przełamać, biorąc pod uwagę cenę nabycia papierów przez akcjonariuszy. W przypadku spółek parterowych trudno jednak mówić o ich nabyciu przez NFI, bowiem zostały one wniesione do funduszy przez Skarb Państwa jako specyficznie wyceniony aport.Podobna jak w odniesieniu do KPPD sytuacja może wystąpić w przypadku innej spółki z NFI - Silesiany. Jej wiodący jonariusz, NFI im. Kazimierza Wielkiego, bierze pod uwagę możliwość wycofania firmy z obrotu i, co za tym idzie, ogłoszenia wezwania. - Czekamy jednak na jasny sygnał ze strony samej spółki. Jej sytuacja finansowa stale pogarsza się. Chcemy, by zarząd zadecydował, czy chce zrezygnować ze statusu firmy publicznej, czy też zamierza go utrzymać, ale np. podjąć kroki w celu zawarcia układu z wierzycielami - powiedział nam Bogdan Kokoszka, rzecznik prasowy funduszu.Niezdecydowanie Silesiany (firma notuje po 10 miesiącach br. stratę ze sprzedaży i stratę z działalności operacyjnej; strata netto wynosi ponad 3,5 mln zł) może być jednak również traktowane jako pewne wyjście z sytuacji. Jeśli bowiem nie zostaną podjęte działania naprawcze, wówczas przedsiębiorstwo może podzielić los Net-Tradu, który został postawiony w stan upadłości i nadal funkcjonuje jako spółka publiczna.

KRZYSZTOF JEDLAK