Makrotydzień
Emerytury i renty po nowemu. Sejm uchwalił ustawę reformującą dotychczasowy system ZUS-owski i wprowadzającą w życie nowe zasady emerytalne. Wiek emerytalny dla kobiet będzie wynosił 60 lat, a dla mężczyzn 65 lat. Osoby między 30 a 50 rokiem życia mogą wybierać między zmodyfikowanym systemem ZUS-owskim a nowym systemem, w którym część składki będzie przekazywana do otwartych funduszy emerytalnych. Osoby po piećdziesiątce pozostają w "starym" systemie, a przed trzydziestką - obowiązkowo wchodzą do nowego systemu.
Reforma systemu będzie kosztowna. Głównie chodzi o dofinansowanie ZUS. Rząd zaplanował, że środki na ten cel będą pochodzić z prywatyzacji. W przyszłym roku planuje się przeznaczyć 4 mld zł. Ale nie będzie to wydatek jednorazowy. Niektórzy posłowie wyrazili obawę, że wielość celów, ciążących na majątku prywatyzacyjnym, może okazać się niebezpieczna dla reformy emerytalnej. Wskazywali, że należałoby zrezygnować z obietnic powszechnego uwłaszczenia. Premier zapewniał, że starczy na wszystko. Trudno powiedzieć, skąd ta pewność, skoro są problemy z policzeniem i ze zbilansowaniem majątku. A mnożące się projekty powszechnego uwłaszczenia obiecują obywatelom krotności średnich wynagrodzeń. Raczej jednak nie starczy na wszystko.
Słabnie tempo wzrostu. Produkcja przemysłowa w październiku była niższa niż we wrześniu i po raz pierwszy od kilku lat niższa niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Wzrost PKB w I kwartale wyniósł 6,5 proc., a II kwartale 5,3 proc. GUS nie wyliczył jeszcze wzrostu w III kwartale, ale według szacunków Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, PBK był w tym czasie o 4,6 proc. większy niż rok temu. Obniżyły się wskaźniki obrazujące kształtowanie się popytu wewnętrznego. W ciągu dziesięciu miesięcy dynamika kredytów wyniosła 25 proc., podczas gdy rok temu 44 proc. Płace realne wzrosły o 4,7 proc., a przed rokiem o 6,7 proc.
Spowolnienie jest efektem polityki chłodzenia koniunktury i kryzysu finansowego w Rosji. Chłodzenie doprowadziło do zmniejszenia się popytu wewnętrznego. Z powodu kryzysu na rynkach wschodnich spadło zapotrzebowanie na polskie towary. Oba spadki nałożyły się na siebie. Dziś można mieć wątpliwości, czy popytu krajowego nie tłumiono zbyt radykalnie.