Przedłużająca się korekta wzmaga stopień niepewności wśród inwestorów. Część z nich poddaje się presji i wystawia zlecenia sprzedaży, nie czekając, aż kursy powrócą w okolice ostatnich dołków cenowych. Szczególnie jest to widoczne w przypadku świadectw, gdzie wczoraj po stronie podaży widniała całkiem konkretna liczba. Czy to możliwe, aby źródłem podaży byli jedynie drobni inwestorzy, chcący zabezpieczyć się przed zamianą kilku świadectw na akcje? Jeśli tak, to trzeba przyznać, że bardzo mocno wzrosła ich wiedza o ustalaniu kursów. Owszem mali sprzedają, ale kierunek nadaje ktoś większy, prowokując na następną sesję kolejnych zniecierpliwionych rozwojem wydarzeń. Ich głównym wrogiem jest bowiem czas, a tego pozostaje coraz mniej. Dla osób mających po kilka PŚU chyba najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z usług funduszy powierniczych. Uchroni to przed zbyt wysokimi kosztami manipulacyjnymi w biurze maklerskim i da poczucie komfortu inwestorowi, że nie był zmuszony do rozstania się z programem prywatyzacji w najmniej korzystnym momencie.Oczywiste, że coraz słabszy rynek świadectw rzutuje na kursy akcji NFI. Jednak akcje łagodniej poddają się korekcie i nie wszystkie są na niższym poziomie. Nadal pożywką dla spekulacyjnych wzrostów są informacje o kłopotach z firmą zarządzającą, co odnosi się np. do Progressu, albo rywalizacja o większość głosów w Kwiatkowskim (nie ogłoszono jeszcze, kto był stroną transakcji pakietowych w ubiegłym tygodniu). Z drugiej strony, rynek bardzo chłodno przyjął chęć sprzedaży pakietu wiodącego Morlin przez Hetmana po atrakcyjnej cenie w stosunku do notowań giełdowych. Mimo to kurs Hetmana pozostaje w pobliżu minimum cenowego. Sprzedaż tych akcji zapewni funduszowi spory dopływ gotówki, dzięki czemu pomniejszy swoje zobowiązania. Właśnie ich poziom był źle odbierany przez analityków.

.