GPW musi bronić się przed marginalizacją

Największe giełdy europejskie zamierzają powołać wspólny parkiet, na którym będą notowane spółki o dużej kapitalizacji. Jeśli warszawska giełda nie przystąpi do paneuropejskiego rynku, jej znaczenie będzie z roku na rok maleć. Już obecnie część obrotu została "wyprowadzona" z Warszawy do Londynu, Frankfurtu, Berlina i Monachium, gdzie handluje się GDR-ami polskich spółek. Alians Warszawy z zagranicznymi parkietami jest możliwy nie wcześniej niż w 2000 r.Coraz więcej polskich spółek próbuje wprowadzić akcje pod postacią kwitów depozytowych na zagraniczne giełdy. Dzięki temu ich walory stają się bardziej dostępne dla zagranicznych inwestorów. Większe są także możliwości pozyskania kapitału. Za granicą handluje się papierami m.in. TP SA, BH, KGHM, Exbudu, Softbanku, Prokomu, Stalexportu, Kredyt Banku PBI i BIG-BG. Wkrótce do tego grona dołączy Orfe. Zdarza się, że w przypadku niektórych spółek obrót GDR-ami za granicą jest większy od obrotu akcjami w Polsce. Biorąc pod uwagę słabość polskiej bazy kapitałowej, istnieje duże prawdopodobieństwo, że warszawska giełda straci najbardziej wartościowe spółki (płynne, o dużej kapitalizacji) na rzecz zagranicznych parkietów. Jest to tym bardziej możliwe, że zagraniczny akcjonariat w coraz większym stopniu wypiera z giełdowych spółek polskich właścicieli. Ponadto niektóre firmy po przejęciu kontroli nad nimi przez podmioty zagraniczne mogą zostać wyprowadzone z giełdy, czego przykładem jest Wedel. Niebawem z parkietu znikną Górażdże.Coraz częściej pojawiają się głosy o nieuchronnej marginalizacji warszawskiego parkietu, który zostanie zepchnięty do roli lokalnej giełdy, obracającej papierami mało znanych "drugoligowych" spółek. Tego rodzaju obawy wzrosły po zapowiedzi utworzenia przez 8 dużych giełd (Paryż, Bruksela, Amsterdam, Frankfurt, Londyn, Madryt, Mediolan i Zurych) wspólnego europejskiego parkietu. W piątek powołały one wspólną komisję, która zajmie się przygotowaniem podstaw tego projektu.- Internacjonalizacja rynku jest procesem, którego nie da się uniknąć. Zdajemy sobie sprawę z tego, że emitentów nie można na siłę zatrzymać. W Polsce jest mało kapitału i trudno się dziwić, że obrót papierami przenosi się do Londynu. Ci, którzy kupują, nie chcą się interesować, jakie są reguły handlu w Polsce. Wolą obracać walorami u siebie - przyznaje prezes GPW Wiesław Rozłucki. Co zatem należy zrobić? - Musimy rozwinąć krajową bazę inwestorów, zarówno instytucjonalnych, jak i indywidualnych, do czego może się przyczynić m.in. program funduszy emerytalnych - uważa prezes. Ponadto należy zharmonizować nasze regulacje i procedury (np. rozliczenia transakcji) z regulacjami zagranicznymi.- Jestem przekonany, że zwycięży idea federacji giełd krajowych, a nie jednej megagiełdy europejskiej. Musimy mieć najnowocześniejszy system komputerowy, umożliwiający nam techniczną integrację z pozostałymi parkietami i my taki system tworzymy. Chcemy w przyszłości włączyć się do europejskiej sieci informatycznej - powiedział prezes Rozłucki. Jego zdaniem, GPW będzie technicznie przygotowana do integracji w 2000 roku. Dopiero wówczas Warszawa będzie starać się o przystąpienie do aliansu z innymi parkietami.

DARIUSZ JAROSZ