Państwowe prognozy dla II filaru
Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Zabezpieczenia Społecznego poinformowało, że potrzeba co najmniej kilkunastu lat, by składki gromadzone w otwartych funduszach emerytalnych i inwestowane na rynku kapitałowym przyniosły znaczący zysk, przewyższający dochody wynikające z gromadzenia w ZUS.Materiały rządowe nie precyzują, kiedy nastąpi ten magiczny moment i zacznie się opłacać odkładać w II filarze. Kwestia ta została załatwiona enigmatycznym stwierdzeniem, że: "osoby, które przekroczyły czterdzieści lat w momencie wprowadzania systemu, powinny zastanowić się, czy opłaca się im przystąpienie do funduszu". Nie dość tego. Biuro straszy, że nawet krótkotrwałe zachwianie na rynku papierów wartościowych może pochłonąć dużą część planowanych zysków. Takie stawianie sprawy wywołuje szum informacyjny, co więcej - podrywa wiarę w podstawowe założenia reformy. Ma się ona w końcu opierać m.in. na rynku kapitałowym, ale jednocześnie część portfela funduszy będą stanowiły bezpieczne papiery dłużne, niwelujące wahania kursów. Nie istnieje zresztą na świecie tego typu system całkowicie oderwany od giełdy i związanego z nią ryzyka. Twórcy reformy w przeciwieństwie do PTE nie podają (część prognoz publikowaliśmy w PARKIECIE) żadnych wiarygodnych symulacji wyników finansowych.Z analizowanych przez PARKIET dokumentów wynika, że opłacalne jest wejście w II filar jeszcze w wieku 44-45 lat. Dokument rządowy mówi wyraźnie o 40 latach. Różnica pomiędzy 40 a 45 oznacza zmniejszenie uczestników II filaru prawie o 3 mln osób. Taka sytuacja będzie miała ogromny wpływ na wielkość strumienia pieniędzy zasilającego via fundusze emerytalne rynek kapitałowy. Biuro Pełnomocnika zachęca jednocześnie do oszczędzania w ZUS, tłumacząc, że z każdym rokiem po osiągnięciu wieku emerytalnego wielkość świadczenia będzie rosła od 7 do 10% rocznie, nie uzasadniając tego w żaden konkretny sposób.
ROBERT BOMBAŁA