Sesja środowa pokazała, że inwestorzy albo nie liczą na podjęcie przez RPP decyzji o obniżeniu stóp procentowych, albo zupełnie ich to nie obchodzi, ewentualnie że "rynek oczywiście już to zdyskontował". Ostatnie sformułowanie - tak modne w ostatnich paru tygodniach, nie bardzo jednak przystaje do tego co w okresie dyskontowania obserwowano na polskiej giełdzie. Trudno bowiem zauważyć przewagę popytu na ostatnich sesjach, a przez cały listopad WIG głównie spadał. Sądzę więc, że niższe stopy NBP w niewielkim stopniu są uwzględnione w cenach akcji, gdyż inwestorzy na warszawskim parkiecie w ostatnich tygodniach byli pod wrażeniem formacji podwójnego szczytu indeksu DIJA oraz problemów Elektrimu. Pamiętajmy, że po poprzedniej, też w zasadzie oczekiwanej decyzji Rady, WIG zwiększył wartość o ponad 10 procent. Polski rynek kapitałowy musi zareagować na tak ważny fakt, który zapowiada dalsze zmniejszanie efektywności lokowania w instrumenty bezpieczne (oprocentowanie lokat w przyszłym roku może spaść nawet o 4 punkty procentowe). Nie sądzę bowiem, że w sytuacji rosnącego deficytu płatniczego (ostatnie doniesienia są wszak niepokojące), niskiej inflacji oraz bliskiego wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty, RPP znajdzie inny sposób na zatrzymanie spodziewanej fali spekulacyjnego kapitału z Zachodu.Tymczasem jednak inwestorzy są pod wpływem negatywnych sygnałów ze świata, m.in. gorszych wyników gospodarki japońskiej i strachu przed powrotem kryzysu brazylijskiego. Sądzę jednak, iż w Warszawie w najgorszym razie spowoduje to ostateczne zakończenie formacji odwracania trendu spadkowego ("głowa i ramiona" albo "podwójne dno", lub "nowe dno" i pojawienie się dywergencji) w grudniu.
.