Od początku listopada wykres indeksu WIG zmaga się ze spadkową linią oporu (pokrywającą się z piętnastodniową średnią kroczącą). Teoretycznie jeśli linia wykresu wielokrotnie testuje poziom oporu lub podaży, to ostatecznie dochodzi do jego przełamania.W przypadku naszego rynku trudno jednak powiedzieć, że szansa na wzrost jest większa od możliwości spadków. Przede wszystkim po pokonaniu poziomu 12 000 pkt. następny opór jest bardzo blisko, bo już w okolicach 12 800 pkt. Po drugie zachowanie spółek o dużej kapitalizacji zdaje się pokazywać, że postępuje systematyczny odpływ kapitału (poprzez zamykanie pozycji w tych spółkach).Z kolei jeśli nastąpiłoby załamanie rynku i indeks WIG przełamałby wsparcie wyznaczone przez poprzednie lokalne dno, czyli 11500 pkt., następny poziom popytowy znajduje się dopiero na wysokości 10 500 pkt. (poziom dołka z początku października).Wskaźniki techniczne pokazują, że rynek jest bardzo słaby. Wszystkie oscylatory krótkoterminowe pozostają poniżej poziomów równowagi, która w naturalny sposób tworzy poziom oporu. Najważniejsze dla trendu średnioterminowego jest zachowanie się wskaźnika MACD. W tym przypadku widzimy postępujący spadek w strefie wartości ujemnych oraz oddalanie się od linii równowagi. Bardzo niebezpieczne jest również to, że wskaźnik naruszył w tej chwili swoją trzymiesięczną linię wsparcia.
GRZEGORZ ZALEWSKI
PARKIET Gazeta Giełdy