Merrill Lynch
Stephen Pettyfer - monitorujący polskie spółki giełdowe analityk Merrill Lynch - spodziewa się, że pod koniec 1999 r. WIG osiągnie poziom 14 000. Dobre wyniki giełdowe - twierdzi - osiągną spółki komputerowe, budowlane i łącznościowe, do których - po wejściu na rynek - dołączą spółki przemysłu naftowego i gazowego.Dla licznie reprezentowanych na warszawskiej giełdzie banków 1999 rok nie będzie korzystny, bowiem na osiąganych przez nie marżach odbije się zarówno zaostrzająca się konkurencja, jak też koszty rozbudowy sieci detalicznej i wchodzenia w nowy obszar działalności - prowadzenia funduszy emerytalnych.Kontynuacja fuzji i przejęć - zdaniem S. Pettyfera - sprawi, że giełdę opuszczą kolejne spółki. Oczywistym kandydatem jest Dębica, na dalszych miejscach Stomil Olsztyn, browary, a za jakiś czas niektóre banki. Ponieważ należy spodziewać się, że inwestorzy wykażą zwiększone zainteresowanie zyskami, skorzystają na tym spółki, które dołożą wysiłków, by poprawić swoją przejrzystość finansową.Rok 1999 - mówi rozmówca PARKIETU - przyniesie sporo problemów. Na szczeblu mikroekonomicznym trzeba stwierdzić, że polskie spółki giełdowe nie przynosiły dobrych zysków w latach, gdy stopa wzrostu PKB wynosiła 6-7%. Jak zatem będą wyglądały ich zyski, gdy stopa wzrostu PKB spadnie? Wydaje się, że spółki polskie, zwłaszcza w przemyśle przetwórczym, nie potrafiły dotychczas dokonać restrukturyzacji. Zwolnienie tempa wzrostu gospodarczego potrafiły jednak wykorzystać do zwiększenia konkurencyjności spółki węgierskie, zatem i w Polsce niższy wzrost gospodarczy powinien zmusić zarządy firm do zwrócenia większej uwagi na restrukturyzację.Jednym ze skutków zastosowanych w Polsce metod prywatyzacji - mówi rozmówca PARKIETU - jest duże rozdrobnienie licznych gałęzi gospodarki i niewielka płynność działających w nich spółek. Niestety, oznacza to, że polskie spółki są podatne na nasilającą się konkurencję ze strony działających na ich rynkach spółek zachodnich. Dotychczas zarządy wielu spośród nich skupiały uwagę głównie na osiągnięciu masy krytycznej przez dokonywanie przejęć w swojej branży, niewiele bacząc na inne kwestie - jak np. kontrola kosztów. Ani jednemu zarządowi nie udało się przeprowadzić sprywatyzowanej spółki przez - stanowiący logiczne następstwo prywatyzacji - etap agresywnej restrukturyzacji. Jest to jeden z powodów - stwierdza analityk Merrill Lynch - dla których tak trudno w Polsce znaleźć dobre spółki, choć pozytywnego przykładu takiej restrukturyzacji dostarcza np. BFK. Innym problemem - mówi - jest niedocenianie przez zarządy spółek giełdowych siły konkurencji ich europejskich rywali. Właśnie z uwagi na nadciągającą po liberalizacji rynków, falę zaciekłej konkurencji, zarządy wielu polskich spółek giełdowych muszą podjąć strategiczne decyzje na temat restrukturyzacji, w tym fuzji i przejęć. Spółki, które się z tym spóźnią, zostaną wręcz zmiażdżone. Zjawisko takie zresztą już widzimy na peryferiach rynku.Rok 1999 powinien - zdaniem S. Pettyfera - przynieść pierwsze przypadki usuwania zarządów spółek przez akcjonariuszy, choć stawia to na porządku dnia inny problem - skąd wziąć ich kompetentnych następców, polska kadra menedżerska nie ma bowiem doświadczenia w restrukturyzacji.Na szczeblu makroekonomicznym głównym powodem jest wzrost deficytu polskich płatności bieżących, który, wg Merrill Lynch z 4,0% PKB w 1998 r. wzrośnie do 4,7% w roku przyszłym - co będzie bardzo bliskie poziomu 5%, uznawanego za alarmowy. - Jesteśmy przeświadczeni - mówi ekspert - że luka ta zostanie wypełniona zarówno przez zagraniczne inwestycje bezpośrednie, jak i lokaty portfelowe. Przy pogarszającej się globalnej sytuacji gospodarczej, która zawsze odbija się na rynkach nowych, taki deficyt może zaniepokoić inwestorów.Polska - mówi ekspert - na dłuższą metę wykazuje wszelkie pozytywne oznaki kraju stojącego na progu Unii Europejskiej, kraju, którego gospodarka zaczyna wykazywać cechy zbliżone do krajów członkowskich UE. Na dzjednak stopa wzrostu zysków spółek giełdowych nie uzasadnia ryzyka. Rynkiem takim trudno się podnie