Lista zagrożeń dla światowej gospodarki jest wyjątkowo długa

Nawet najwięksi optymiści przyznają, że lista zagrożeń dla światowej gospodarki jest obecnie dłuższa niż zazwyczaj.Japonia, druga na świecie potęga gospodarcza, ma tak wielkie kłopoty, że w tym roku odnotuje zapewne ujemne tempo wzrostu. Brazylia, ostatnia linia obrony przed totalnym kryzysem na emerging markets, z coraz większym trudem zmaga się ze swoimi problemami.Kontynentalna Europa, gdzie kraje tworzące strefę euro mają 100 mld USD nadwyżki w bilansie obrotów bieżących, zgodnie obniża stopy procentowe i w zbyt małym stopniu w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi bierze na siebie ciężar wyciągnięcia z kryzysu krajów azjatyckich. Wzmaga to ryzyko wystąpienia zawirowań na rynkach walutowych i napięć w wymianie handlowej.I wreszcie Stany Zjednoczone, od których w dużym stopniu zależy tempo światowego wzrostu, los swojej gospodarki w niezdrowych proporcjach uzależniają od koniunktury giełdowej. Dalszy wzrost kursów akcji, większa gotowość konsumentów do pożyczania i wydawania pieniędzy - właśnie to obecnie napędza gospodarkę USA. Ale jeśli Amerykanie nadal będą zmniejszali swoje oszczędności, będzie rósł deficyt w wymianie handlowej z zagranicą, a wcale nie wiadomo, czy reszta świata będzie gotowa finansować powstającą w efekcie nierównowagę płatniczą.Jeśli kursy na giełdach spadną gwałtownie i znacznie, to Amerykanie mogą stracić zaufanie do tych instytucji i znowu zacząć oszczędzać. A to rozłożyłoby na łopatki tamtejszy popyt krajowy i byłoby potężnym szokiem dla światowej gospodarki. Jeśli natomiast kursy nadal będą rosły i ludzie nadal będą wydawali więcej niż zarabiają, zadłużenie zarówno gospodarstw domowych, jak i USA wobec zagranicy stanie się coraz bardziej nie do utrzymania. A to znaczy, że giełdowy krach może przyjść trochę później.Dlaczego zatem, gdy amerykańskie akcje już teraz są notowane po rekordowo wysokich kursach, inwestorzy wciąż przejawiają tak optymistyczne nastroje? Najgorszym i najczęściej wymienianym argumentem za wzrostem kursów akcji jest życzliwa polityka pieniężna. Jak polityka może być życzliwa, gdy pomaga rozdmuchiwać amerykańską bańkę mydlaną, która, jeśli pęknie, może zdestabilizować światową gospodarkę? Jest to obłędna krótkowzroczność. Ponadto stopień redukcji nominalnych stóp procentowych jest odpowiedzią na presję deflacyjną, co w niewielkim stopniu pomaga rzeczywistej gospodarce. Warto zauważyć, że spadek nominalnych stóp nie na wiele się zdał japońskiemu rynkowi w latach 80.Reasumując, powodzenie amerykańskiej polityki gospodarczej zależy od szczęścia, japońska jest w katastrofalnym stanie, a europejska to połączenie stagnacji z wielkim eksperymentem o nazwie euro. A z deflacją jest taki kłopot, że reaguje ona na politykę w sposób mniej przewidywalny niż inflacja.

J.B.