Wokół parkietu
Pisać o rynku kapitałowym nie jest łatwo. Przede wszystkim nie wszyscy Czytelnicy dysponują taką samą wiedzą. W związku z tym należy uwzględnić, że część z nich zbyt prostym tekstem łatwo się znudzi, z kolei np. początkujący inwestorzy nie będą w stanie przebrnąć przez pseudospecjalistyczną nowomowę.Wyjątkowe trudne w pisaniu są teksty narzędziowe, np. analizy techniczne czy fundamentalne, w których brak miejsca na to, by wyjaśniać podstawowe pojęcia, dzięki czemu trafiają się raz na jakiś czas prawdziwe perełki językowe. Jedną z moich ulubionych było do tej pory stwierdzenie, iż "kursogram indeksu aprecjonował o 3%". I przez dłuższy czas nie miało ono z czym konkurować. Wraz z początkiem nowego roku nastąpił jednak wyraźny przełom. Pojawiło się przynajmniej kilka stwierdzeń, które wzruszają swoją prostotą, np. na początku stycznia pojawił się analityczny raport wydziału doradztwa i analiz jednego z biur maklerskich. Na jego pierwszej stronie znalazł się wykres indeksu WIG oraz trzy główne punkty: Makroekonomia, Zadłużenie budżetu państwa oraz Rynek akcji.W każdym z tych podpunktów skrótowo przedstawiono tezy wyjaśniane dalej w raporcie. Swoją prostotą urzekł mnie punkt trzeci (Rynek akcji), dlatego pozwalam sobie zacytować go w całości. "Koniunktura giełdowa dla spółek produkcyjnych prawdopodobnie się jeszcze pogorszy, zanim się poprawi...". I tylko tyle - prognoza wspaniała. Bez kombinowania z poziomami oporu czy wzrostem EPS.Kilka dni później w PARKIECIE pojawiła się prognoza rynku akcji, której autor na początku stwierdził: "Wydaje się, iż kolejne okresy mogą przynieść kontynuację konfrontacji popytu i podaży". Postawienie takiej tezy musiało kosztować analityka niemało trudu, ale przynajmniej będzie w przyszłości mógł pochwalić się 100-proc. skutecznością takiej prognozy.Niewątpliwym wydarzeniem stycznia było jednak pojawienie się w prasie finansowej tekstu stażysty w Katedrze Rynków Kapitałowych SGH Marcina Danieckiego pt. "Biura maklerskie są konkurencją dla swoich klientów". Po przeczytaniu tego tekstu prawdopodobnie duża część inwestorów, maklerów i doradców zastanowiła się, czy tekst traktuje na pewno o GPW. Niektóre zaś wnioski z całą pewnością są wyjątkowo nowatorskie, np.: "W notowaniach ciągłych pojawienie się kodu transakcyjnego dla zleceń we własnym imieniu oraz na własny rachunek domu maklerskiego-specjalisty jest niezmiernie częste. Notowania ciągłe oraz dogrywka dwustronna są niezwykle wygodne dla inwestorów, w tym firm maklerskich, znających obraz rynku w danym dniu sesyjnym (kurs odniesienia jako ostatni z notowań jednolitych)". Uparcie nasuwa się pytanie z czasów szkolnych - co autor miał na myśli?
GRZEGORZ ZALEWSKI