Wygląda na to, że przeliczyć się mogą ci, którzy uważają, że mamy do czynienia z powtórką sytuacji, z którą już kilkakrotnie mieliśmy do czynienia w przeszłości. Otóż wtedy kursy NFI zaczynały dynamiczną, ale krótką falę wzrostową po upływie pewnego czasu od rozpoczęcia dynamicznej fali wzrostowej na rynku podstawowym. Zarazem w niedługim czasie od rozpoczęcia zwyżki na rynku funduszy, sytuacja wracała do normy, a indeks NIF zaczynał znowu spadki. Co ciekawe, kiedy zaczynały rosnąć NFI, mówiło się, że to początek końca wzrostów na parkiecie podstawowym i zazwyczaj tak było. Jednak tym razem sytuacja może być inna. Od pewnego czasu mają miejsce wydarzenia, które zapowiadają poważne zmiany w stylu działania NFI i firm nimi zarządzających, odmienne zasady podejmowania decyzji inwestycyjnych itp. Wszystko to zdaje się oznaczać zmianę celu działania funduszu na maksymalizację wartości akcji funduszy, a tym samym korzyści akcjonariuszy. Dotychczas było z tym różnie, a pewne decyzje podejmowane przez np. firmy zarządzające niektórzy uznają za działania na szkodę funduszy.Paradoksalnie, ale najbardziej mogą stracić (a raczej nie skorzystać) ci inwestorzy, których cechuje bardzo ostrożne podejście do inwestycji w akcje funduszy, wywołane zresztą niedobrymi doświadczeniami z tym związanymi. Jeżeli właśnie teraz mamy do czynienia z przełomem na rynku NFI, stwierdzenie, że zaszły w nich strukturalne zmiany, może nastąpić zbyt późno i ewentualne wzrosty kursów funduszy mogą mieć ograniczony zasięg. Taki strach jest w pełni racjonalny, biorąc pod uwagę historyczne dokonania większości NFI i głębokość spadku ich kursów. Przyrównałbym to do sytuacji, gdy po długotrwałej bessie nadchodzą wzrosty, które są początkiem nowej hossy. Niewielu inwestorów wtedy wierzy w nadejście hossy, a skutkiem tej niewiary jest często zakup akcji, gdy indeks jest sporo powyżej dna bessy.

.