Teoria analizy technicznej
Analiza techniczna rynku nie jest rzeczą prostą. Oprócz wiedzy, którą posiądziemy po przeczytaniu kolejnych książek o zasadach interpretacji wykresów, potrzebne jest jeszcze doświadczenie i intuicja. Duże znaczenie ostatniego z tych elementów powoduje, że analiza techniczna często traktowana jest jako pewnego rodzaju sztuka.Większość osób po przeczytaniu przynajmniej jednego podręcznika do analizy technicznej powinna zrozumieć zasady odczytywania informacji z wykresów cen, są one jasne i przejrzyste. Formacje i wzrosty powstające na wykresach są z jednej strony odzwierciedleniem konfrontacji, jaka zachodzi pomiędzy popytem i podażą, z drugiej zaś pokazują oczekiwania uczestników rynku. Niestety, samo sklasyfikowanie formacji w konkretne grupy nie wystarcza do tego, aby na podstawie przeszłości poprawnie odczytać, co wydarzy się w przyszłości. Mimo iż wiadomo, że formacje dzielą się na takie, które zapowiadają kontynuację trendu i takie, które wskazują na bliską zmianę tendencji, w samej tej klasyfikacji występuje znaczna liczba wyjątków, a do tego dochodzą jeszcze problemy interpretacyjne.Praktycznie każdy istotny podręcznik do analizy technicznej rozpoczyna się od opisu formacji "głowy z ramionami", która określana jest jako najbardziej wiarygodna formacja zmiany tendencji. Niestety, nie znaczy to, że po jej utworzeniu istnieje 100-procentowe prawdopodobieństwo zmiany trendu wzrostowego na spadkowy, zwłaszcza że istnieje jeszcze problem z interpretacją, czy mamy do czynienia rzeczywiście z "głową z ramionami". Tam, gdzie jeden analityk będzie przekonany, że taka formacja na wykresie wystąpiła, inny może widzieć np. formację diamentu. W tym momencie oczekiwania obu analityków będą rozbieżne, bowiem diament równie dobrze może wskazywać na kontynuację dotychczasowej tendencji, jak i jej zmianę. Sytuacja wyjaśnia się dopiero po wybiciu z formacji.Część z Państwa może uznać, że skoro wystąpiła tego typu sytuacja, to znaczy, iż racja była po stronie drugiego analityka. Nic bardziej błędnego - zwykle pod koniec rozdziału o "głowie i ramionach" znajduje się akapit pt. "Głowa i ramiona" jako formacja kontynuacji trendu". Wynika z niej, że takie sytuacje występują bardzo rzadko, lecz gdy już właściwy charakter formacji zostanie załamany (czyli zapowiedź zmiany tendencji), oznacza to, że rynek czeka bardzo silny ruch w dotychczasowym kierunku. Po czyjej stronie była więc racja?Co powoduje, że jedne wykresy są łatwiejsze w odczytywaniu, inne zaś po krótkotrwałym spojrzeniu od razu mijamy? Dlaczego na wykresach jednych indeksów lub akcji tworzą się jednoznaczne formacje, które każdorazowo się sprawdzają, na innych zaś "pewne" formacje okazują się niemal za każdym razem pułapkami. Spójrzmy na wykres indeksu Hang Seng. Częste tu są formacje wspomnianej wcześniej "głowy z ramionami" (lub jej odwrócone wersje) kończące się bardzo gwałtowną zmianą tendencji (np. od 11.1996 r. do 03.1997 r., 03.1997 r. do 04.1997 r., 05.1997 r. do 10.1997 r.). Niemniej jednak od października 1997 r. do kwietnia 1998 r. na wykresie indeksu powstała "odwrócona głowa z ramionami" zapowiadająca wzrosty, która ostatecznie zakończyła się dalszym spadkiem indeksu.Przykład ten pokazuje jedną istotną cechę rynku - to, że dotychczas zachowywał się on w pewien sposób, nie oznacza, że w przyszłości będzie tak dalej. Zapomnienie tej zasady może kosztować wiele pieniędzy. Przekonali się o tym na przykład twórcy funduszu Long Term Capital Management (korzystający z innych narzędzi niż analiza techniczna) - modele, według których działał fundusz, tworzone były dla silnie wzrostowego rynku. Znaczne spadki i rosnąca zmienność w 1998 roku rynku praktycznie sfalsyfikowały wcześniejsze doświadczenia i "reguły" rządzące rynkiemRzeczą, która powinna przesądzić o tym, że rynek "zachowuje się technicznie", powinna być jego płynność. Przy dużej płynności relacje między popytem i podażą nie są zakłócane przypadkowymi zewnętrznymi czynnikami, zaś ste się dwóch głównych sił rynku skutkuje formacjami, liniami trendu itp. Takie przynajmniej są założenia analizy technicznej. Niestety, nie zawsze, mimo dużej płynności, wykresy akcji czy indeksów zachowują się "przewidywalnie". Są grupy walorów, na których łatwo wyznaczyć działające linie trendu oraz formacje, i takie, które mimo wysokiej płynności rządzą się własnymi prawami.Spójrzmy na wykres jednej z najbardziej płynnych spółek notowanych na GPW, czyli Elektrim. Od początku 1996 roku do końca 1998 wykres poruszał się w trendzie wzrostowym, który determinowany był wyraźną linią wsparcia. Każdorazowy spadek wykresu ceny do tej linii skutkował gwałtownym odbiciem. Poza tą linią trudno dopatrywać się jednak na wykresie jakichś regularnych formacji (choć interesująco prezentuje się podwójne dno jesienią 1997 roku). Niestety, wadą tej linii - jeśli ktoś chciałby posługiwać się tylko nią przy inwestowaniu, jest zbyt małe nachylenie w stosunku do wzrostów ceny po każdorazowym odbiciu od niej. W rezultacie jeśli traktować jako kategoryczny sygnał sprzedaży jej przecięcie w sierpniu 1998 roku, potencjalny zysk inwestora, który kupował przy którymkolwiek wcześniejszym dołku, wcale nie był duży (szczyt przed przełamaniem linii to 56 zł, przecięcie zaś na poziomie 36 zł). Intuicja i wyczucie analityka w przypadku tego waloru miały wyjątkowe znaczenie. O wiele lepsze w tym przypadku było niekorzystanie z klasycznej analizy technicznej wykresu, lecz dowolnego systemu podążającego za trendem (tzw. trend-following system).Przykładem płynnego waloru z wyraźnymi formacjami może być Agros. Pod koniec 1997 roku na wykresie powstała formacja odwróconej "głowy z ramionami". Po jej wystąpieniu cena akcji wzrosła z 70 zł do ponad 100. Trend zakończył się "odwróconym V", po którym nastąpił katastrofalny spadek ceny prawie o 50%. Wykres zatrzymał się w okolicach 50 zł i zaczęła tworzyć się na nim formacja flagi. Tego typu formacje z reguły powstają w połowie ruchu - oznaczało to spadek ceny o ok. 45 zł. Czy przy cenie 55 zł i licznych raportach, że akcje są warte 120 zł, można było w to uwierzyć. Bariera mentalna jest ogromna. Okazało się jednak, że jest to możliwe.Na tych prostych przykładach widać, że techniczna analiza rynku nie jest rzeczą prostą, mimo przejrzystych reguł nią rządzących. Akcje poruszające się w trendach mogą nie tworzyć wiarygodnych formacji. Z kolei takie, które są wyjątkowo "techniczne", w przyszłości mogą znacznie zmienić swój charakter. Pozostaje więc wiara w to, że w raz z rozwojem rynku będziemy zdobywać coraz większe doświadczenie, a nasza intuicja będzie się dostosowywać do zmieniających warunków - ma to o wiele większe szanse niż na przykład popularne w pewnych kręgach sieci neuronowe.
GRZEGORZ ZALEWSKI