Poszukiwanie nowej architektury finansowej świata
Światową gospodarkę porównuje się do Internetu: wszyscy są podłączeni, ale nikt nad tym nie panuje. Siedem potęg przemysłowych świata chce to zmienić. Niebawem ministrowie finansów państw G7 będą dyskutować nad sposobami uregulowania rynków finansowych i spróbują wypracować jakieś reguły. W niemieckim resorcie finansów podobno dojrzewa oficjalnie dementowany pomysł, by spekulujących na rynkach walutowych odstraszyć, wydłużając czas między transakcjami a ich rozliczeniem.Finansowa architektura świata nie podoba się też prezydentowi Francji. W artykule opublikowanym przez środowy "The Wall Street Journal Europe" Jacques Chirac opowiada się za większą przejrzystością państw i międzynarodowych instytucji finansowych. Jego zdaniem, liberalizacja przepływu kapitału powinna odbywać się w sposób uporządkowany, jest także potrzebne wypracowanie lepszych regulacji rynkowych. Jest za globalizacją lepiej zarządzaną, z "ludzką twarzą".Globalną wioskę ogarnął pożar. Tak twierdzi prezydent Egiptu Hosni Mubarak. Ma on na myśli liczne kryzysy gospodarcze, których doświadczyły państwa i regiony.Pojawiły się głosy nawołujące do przyhamowania procesu globalizacji, dzięki któremu z wielką prędkością po świecie krąży nie tylko gorący pieniądz, ale także przenoszą się zjawiska kryzysowe.W sprawie globalizacji wypowiedziała się ostatnio także Grupa 15, w której skład wchodzą kraje rozwijające się. Jej głos jest o tyle istotny, że w tym klubie znalazły się Brazylia, Argentyna, Meksyk i Chile, kraje liczące się w światowej gospodarce. - Tempo globalizacji, zagrażające bezbronnym narodom i milionom bezradnych ludzi, trzeba przyhamować, a jej kierunek zmienić - grzmiał premier Jamajki Percival Patterson.Do ofiar globalizacji zalicza się zapewne grupa zamożnych mieszkańców meksykańskiego Monterrey. 200 indywidualnych inwestorów z dzielnicy San Pedro Garza Garcia sporą kasę ulokowało w obligacje rosyjskie. Z tego powodu nazwano ją nawet St. Pedrosburgo (od Sankt Petersburga). Pechowi Meksykanie na swojej inwestycji stracili 300 milionów dolarów, kiedy Rosja ogłosiła moratorium na spłatę swoich zobowiązań.Globalizacja rzeczywiście trochę nagrzeszyła. Gdyby nie ona, nie doszłoby do tego, że naukowców z prestiżowego amerykańskiego uniwersytetu Harvarda podejrzewa się o insiding, wykorzystywanie w transakcjach finansowych poufnych informacji. I to nie na Wall Street, ale w Moskwie. Profesor Jonathan Hay był konsultantem rządu rosyjskiego i u tego źródła miał podobno zdobywać wiedzę, ułatwiającą mu przeprowadzanie korzystnych operacji. W Rosji insiding nie jest ścigany, ale w miarę możliwości jest za to tępiony w Nowym Jorku i tam właśnie trwa dochodzenie.Klaus Schwab, organizator spotkań polityków i biznesmenów w Davos, twierdzi, że walka z globalizacją jest równie bezsensowna, jak postawa luddystów, którzy próbowali stawić czoło rewolucji przemysłowej w Anglii. Jego sekundanci przekonują, że procesu globalizacji nie da się zatrzymać, kryzysy finansowe jeszcze długo będą nas nękać i po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić.
ANDRZEJ TUSZYŃSKI