W pobliżu gospodarki

Jaka jest rzeczywista siła, znaczenie w gospodarce i życiu politycznym, firm i ludzi rynku kapitałowego? Czy Komisja Papierów Wartościowych, giełda oraz wszystkie instytucje, organizacje i stowarzyszenia z jej działalnością związane tworzą jedno środowisko? Co naprawdę mogą ludzie z tego kręgu, na ile zdolni są wpływać na decyzje polityków i najwyższych urzędników administracji?Są to pytania o miejsce w naszej gospodarce tego wszystkiego, co powstało po 1989 roku. Jeśli mierzyć siłę rynku kapitałowego np. stosunkiem kapitalizacji giełdy do PKB, to ciągle jego rola w gospodarce nie jest imponująca. 20 mld dolarów kapitalizacji daje niewiele ponad 10 procent PKB, a więc daleko nam pod tym względem (co oczywiste) do krajów, w których pozycja firm (a więc i ludzi nimi kierujących) na parkiecie jest równoznaczna z ich znaczeniem w gospodarce i polityce kraju.Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę nie można dziś u nas mówić o czymś takim jak środowisko ludzi związanych z rynkiem kapitałowym. I to nie dlatego iż dzielą ich sprzeczne interesy. Jest oczywiście wiele spraw, na które różne poglądy mają firmy, giełda, Komisja, fundusze, banki itp. Ale sporo dałoby się wyliczyć wspólnych elementów, od regulacji prawnych i podatkowych zaczynając. A jednak niemal nie zdarza się, aby były inicjowane jakieś wspólne działania, inicjatywy ustawodawcze itp. Dotyczy to także współpracy z wyspecjalizowanymi mediami.Trudno więc ocenić np. możliwości zorganizowanego lobbingu czy jakiegokolwiek innego działania, służącego realizacji wspólnych celów.Na drugim biegunie niejako, w opozycji do rynku kapitałowego, tkwi państwowy sektor gospodarki. Formalnie firmy i ludzie w nim tkwiący także w żaden sposób nie są zorganizowani. Sądzę jednak, że ich możliwości wpływania na poczynania polityków, na decyzje Sejmu i rządu są o wiele większe niż w przypadku tej formacji, o której piszemy w Parkiecie i której interesy staramy się reprezentować.Nie biorę tu pod uwagę straszaka strajkowego, a jedynie sytuacje, gdy wywiera się nacisk bez demonstracji, blokad itp.Za rządów poprzedniej koalicji mówiło się, że działają stare układy, że ludzie z państwowych upadających molochów ciągle mają "przełożenie" na decydentów z SLD i PSL. Teraz sytuacja nieco się zmieniła. Na gorsze.Przełożenie, i to często o wiele bardziej bezpośrednie, mają związkowcy z państwowego przemysłu, z regionów, komisji branżowych. Ich koledzy są w Sejmie, w resortach, radach nadzorczych. Wspólnym interesem wielu kierownictw firm i komisji zakładowych związków jest konserwowanie gospodarki i odwlekanie prywatyzacji.Co może przeciwstawić temu potężnemu, acz nieformalnemu lobby rynek kapitałowy? Sądzę, że jego możliwości wpływania na decydentów są ciągle mniejsze niż "państwowców", a na pewno nie odpowiadają roli rynku w gospodarce i potrzebom chwili.Udział giełdy i innych instytucji rynku kapitałowego w naszej ekonomii będzie nadal rosnąć. Szybciej lub wolniej (lepiej szybciej), ale jest to proces nieodwracalny. Oczywiste, że wraz z tym zwiększać się będzie ciężar gatunkowy firm i ludzi z rynku. Dzieje się to jednak zbyt wolno, jak na nasze potrzeby.Czy można temu jakoś zaradzić? Na pewno tak - ale to już zupełnie inna historia, jak mawiał Rudyard Kipling.

JAN BAZYL LIPSZYC