Ożywienie koniunktury za cenę wyższej inflacji?

Złoty słabnie. Ta wiadomość jest dobra i zła jednocześnie. Dobra, bo bardziej opłacalny eksport i mniej opłacalny import poprawią nasz marny bilans handlowy. Zła, gdyż deprecjacja krajowej waluty osłabi tempo ograniczania inflacji.Zależności przyczynowo-skutkowe można zresztą mnożyć. Na pytanie, czy ministra finansów powinien cieszyć fakt, że inflacja spada z 9,9% w październiku 1998 r. do 8,6% w grudniu, 6,8% w styczniu 1999 r. i - jak się prognozuje - do 6,0% w marcu, niektórzy odpowiadają, że wręcz przeciwnie - powinno go to martwić. Wiadomo bowiem, że łatwiej jest zrealizować budżet, gdy wyższy od zakładanego wzrost cen zapewnia dodatkowe wpływy do kasy państwa.Uroki inflacjiW pierwszym półroczu ubiegłego roku inflacja była wyższa od przewidywanej, a zaczęła szybko maleć dopiero w ostatnich miesiącach roku. Rząd miał więc komfort gromadzenia podwyższonych dochodów. W tym roku będzie odwrotnie - w pierwszym kwartale zanotujemy wyjątkowo niską inflację, jej wskaźnik wzrośnie w drugim półroczu, ale i tak zapewne nie osiągnie wielkości przyjętej w ustawie budżetowej. Wielu ekspertów twierdzi, że ceny wzrosną w 1999 r. najwyżej o 7,5%, a nie o 8,1%. Jeśli jednak deprecjacja złotego (bardzo silna w pierwszych dwóch miesiącach tego roku) szybko nie wygaśnie, to inflacja zapewne zbliży się do 8-procentowej. Na ceny krajowe pobudzająco wpłynie bowiem drożejący import.Błogosławione działanie powoli malejącej inflacji o tyle przydałoby się rządowi właśnie w tym roku, że budżetowe kłopoty będą potęgowane przez wysokie koszty czterech wielkich reform i przez spodziewany wzrost PKB, znacznie mniejszy od 5,1% (taki wskaźnik przyjęto w kalkulacjach dochodów i wydatków na 1999 r.). Znawca problematyki budżetowej prof. Andrzej Wernik przewiduje, że skoro PKB wzrośnie w 1999 r. o około 3,5%, to dla utrzymania wskaźnika deficytu budżetowego na założonym poziomie (2,15% PKB) należałoby zmniejszyć jego kwotę z 12,8 mld zł do niecałych 9 mld zł.Kosztowny długTymczasem rząd w ostatnich dniach debaty nad projektem budżetu na 1999 r. potrafił znaleźć kilkaset milionów złotych i powiększyć o tę kwotę wydatki. Radykalne obniżenie w połowie stycznia przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych upoważniło resort finansów do ogłoszenia, że poczynimy w tym roku oszczędności w kosztach obsługi długu publicznego. Właśnie dlatego Agencja Rynku Rolnego na prowadzenie interwencyjnego skupu wieprzowiny otrzymała dodatkowo 200 mln zł (na pewno) i 300 mln (być może).Jeszcze niedawno wysocy urzędnicy Ministerstwa Finansów przewidywali, że koszty obsługi długu będzie można zmniejszyć w tym roku nawet o 600-700 mln zł. Dziś mają wątpliwości, czy uda się cokolwiek zaoszczędzić. Deprecjacja złotego działa bowiem odwrotnie niż redukcja stóp procentowych - podbija cenę naszych długów zagranicznych.Zadowoleni z najnowszych zmian kursów walut są ludzie biznesu (może z wyjątkiem importerów). - Nawet ci przedsiębiorcy, którzy zaciągnęli kredyty w walutach obcych i którym drożejący dolar podwyższa stan zadłużenia, są dobrej myśli, gdyż zrekompensują sobie straty więcej eksportując - powiedział wczoraj PARKIETOWI Zbigniew Kuśmierek, wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej Inwestorów Zagranicznych.Bardziej sceptyczny jest Mirosław Gronicki, ekspert z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, który twierdzi, że poprawa wyników naszego eksportu bardziej zależy od stanu światowej koniunktury niż od okresowego osłabienia złotego.

JACEK BRZESKI