Przyhamowany wzrost notowań po obu stronach Atlantyku

Wydarzeniem dnia było we wtorek pokonanie przez Dow Jonesa granicy 10 000 pkt. Jednak bardzo wysokie ceny akcji amerykańskich spółek sprawiły, że trend zwyżkowy na Wall Street uległ zahamowaniu. Podobnie zachowała się większość czołowych giełd europejskich z wyjątkiem parkietu we Frankfurcie.

Nowy JorkPo poniedziałkowym wzroście Dow Jonesa o 82,42 pkt. (0,83%) i osiągnięciu nowego rekordu wynoszącego 9958,77 pkt. oczekiwano, że główny indeks na Wall Street wkrótce pokona magiczną granicę 10 000 pkt. Nastąpiło to zaledwie w dwadzieścia minut po rozpoczęciu wczorajszej sesji. Dow Jones osiągnął 10 001,12 pkt., po czym trend zwyżkowy został przyhamowany i przed południem nowojorski wskaźnik zyskał niespełna 6 pkt. (0,06%).Za istotny powód początkowego wzrostu notowań uznano wzmocnienie dolara pod wpływem wiadomości o dymisji Komisji Europejskiej. Bodziec do kupowania akcji stanowiły też pomyślne doniesienia z parkietu tokijskiego. Utrwalenie tendencji wzrostowej było jednak niemożliwe w związku z zawyżonymi - zdaniem inwestorów zagranicznych - cenami akcji amerykańskich spółek. Dysproporcja ta jest widoczna zwłaszcza w zestawieniu z notowaniami obligacji.LondynPoniedziałkowy rekord na Wall Street i pomyślne wieści z Tokio pobudziły wzrost notowań na giełdzie londyńskiej. Silnym impulsem były też informacje o licznych fuzjach z udziałem średniej wielkości spółek brytyjskich. Szczególnie chętnie kupowano akcje banków. Przyczyniło się do tego poniedziałkowe stwierdzenie prezesa Lloyds, że obserwowana ostatnio konsolidacja w bankowości zmusza instytucje finansowe do przemyślenia swojej strategii. Ostatecznie FT-SE 100 spadł jednak o 4,9 pkt. (0,08%), wskutek zahamowania początkowego wzrostu Dow Jonesa.FrankfurtWe Frankfurcie trwała tendencja zwyżkowa, mimo złego wrażenia, jakie wywołała dymisja Komisji Europejskiej. W dalszym ciągu utrzymywała się bowiem dobra atmosfera po niedawnej rezygnacji niemieckiego ministra finansów Oskara Lafontaine'a. Najchętniej handlowano akcjami Deutsche Bank. Zdrożały one w oczekiwaniu na pomyślne rezultaty, których publikację zapowiedziano na czwartek. Dużym zainteresowaniem cieszyły się walory towarzystwa lotniczego Lufthansa przed spodziewanym zakupem udziału w Thai Airways, a także papiery koncernów chemicznych Hoechst i BASF. Nie straciły na atrakcyjności akcje Allianz i Munich Re, mimo kontrowersji wokół polityki podatkowej. DAX zyskał 65,39 pkt. (1,3%).ParyżCAC-40 wzrósł najpierw, ale brak zdecydowanych bodźców z Nowego Jorku zahamował ten trend i paryski indeks zakończył sesję na poziomie zaledwie o 1,23 pkt. (0,03%) wyższym niż w poniedziałek. Ujemnie na nastroje wpłynął spadek cen akcji France Telecom i Alcatel. Został on jednak zrównoważony przez zakupy walorów BNP, gdy Deutsche Bank wyraził poparcie dla jego oferty mającej na celu przejęcie dwóch innych banków francuskich. Wyraźnie zyskały walory Rhone-Poulenc, staniały natomiast papiery Renault.TokioNa giełdzie tokijskiej doszło do utrwalenia optymistycznych nastrojów i w efekcie Nikkei 225 wzrósł o 293,22 pkt. (1,86%), przekraczając ważną granicę 16 000 pkt. po raz pierwszy od sierpnia 1998 r. Głównym impulsem było wzmocnienie jena, które zwiększyło wartość japońskich akcji w dolarach, zachęcając do ich kupowania inwestorów zagranicznych. Do poprawy ogólnej atmosfery przyczyniły się też komentarze czołowych ekspertów, którzy wątpili w powrót trendu spadkowego. Uczestnicy rynku uwierzyli również w poprawę koniunktury w gospodarce japońskiej, czego sygnałem jest - ich zdaniem - wzrost kursu jena. Przyznawano jednak, że mocniejsza waluta nie jest korzystna dla firm o profilu eksportowym.Wczoraj szczególnie chętnie nabywano akcje spółek budowlanych, gdyż jednej z nich anulowano pokaźne długi. Zyskały też walory producenta samochodów Nissan Motor Co.

Kolumnę redagują: ŁUKASZ KORYCKI i ANDRZEJ KRZEMIRSKI