Od 16 lutego tylko na fixingu zmieniło właściciela ponad 40 mln akcji (blisko 10% kapitału akcyjnego) BIG-u, a biorąc pod uwagę, fakt, że obroty w trakcie notowań ciągłych często przekraczały wartość z fixingu, można śmiało przypuszczać, że w ciągu 26 sesji 20% banku akcji znalazło się w obrocie. Nie oznacza to, oczywiście, że domniemany najeźdźca posiada w tej chwili pakiet 20% głosów na WZA. Utrzymujący się wzrost kursu przyciągnął zapewne inwestorów spekulacyjnych, którzy w ostatnim okresie mieli niemały udział w zawieranych transakcjach. Myślę, że można przyjąć, że najeźdźca przejął 50-60% akcji w obrocie, co dawałoby mu 10-12% głosów na WZA. Czy taki pakiet wystarczy do przejęcia sterów?Tworzenie "grupy inwestycyjnej", która będzie podwyższała cenę akcji na giełdzie utrudniając ich skup przez najeźdźców to jedno z działań obronnych. Warto zauważyć, że spółka z grupy BIG-u w minionym tygodniu zawarła umowę przedwstępną kupna działki za zawrotną sumę 40 mln USD. Licząc średni kurs akcji po 4,5 zł suma ta wystarczyłaby na skupienie blisko 8% akcji.Zwiększenie stopnia lewarowania (ostatnia propozycja emisji obligacji o wartości 750 mln zł, czyli blisko 50% kapitału akcyjnego) oraz informacje na temat coraz lepszych perspektyw rozwoju banku (bardzo dobre wyniki finansowe za luty) mają na celu zmniejszenie opłacalności przejęcia. Oprócz powyższych działań najistotniejsze będzie przekonanie dotychczasowych akcjonariuszy o sensowności kontynuowania dotychczasowej polityki Zarządu. Decydujące znaczenie będą miały rozmowy z przedstawicielami funduszy inwestycyjnych oraz grupy PZU, gdyż to właśnie ich głosy mogą przechylić szalę.Jeśli powyższe działania nie przyniosą rezultatu, pozostanie greenmail (odkupienie akcji przez bank od najeźdźcy) albo znalezienie białego rycerza.

.