Faksem z Gdańska

Nie łączę przesadnej nadziei z roszadami w rządzie Buzka. Tzw. rekonstrukcja jest potrzebna. Ale wielomiesięczna debata o rekonstrukcji była błędem. Była to okazja do kwestionowania większości ministrów. Dziennikarze pytali przedstawicieli Unii Wolności i ci bez trudu wskazywali ministrów AWS-u, którzy się nie nadają. W rewanżu AWS wskazywała z imienia i nazwiska nieudolnych ministrów Unii Wolności.W taki oto sposób koalicja była samowystarczalna w oczernianiu własnego rządu - zabierając chleb opozycji. Opozycja mogła jedynie potakiwać i dziwić się solidarnej obronie tego czy innego krytykowanego wcześniej ministra, wobec którego zgłaszała wotum nieufności.Słabość rządu Buzka nie wynika z nadmiernej liczby ministerstw. Nie ma większego znaczenia, czy transport i łączność będą połączone, czy będą oddzielnymi resortami. Słabość rządzenia wynika z uzależnienia premiera od chwiejnego układu sił w AWS. Wynika z partyjnych, a nie fachowych nominacji na stanowiska. Wynika z rekordowej liczby ministrów bez teki, pełnomocników i wiceministrów, którzy nie mają sprecyzowanej odpowiedzialności. Największym zagłębiem takich postaci, awansowanych, by zaspokoić poszczególne nurty AWS-u, stała się Kancelaria Premiera. Aż 4 ministrów, 9 sekretarzy stanu, 4 podsekretarzy i 60 doradców. To nienormalne. Kancelaria Buzka, który zapowiadał odchudzenie administracji, miała o 100 osób więcej, aniżeli kancelaria Cimoszewicza. Ostatnie cięcia to był zaledwie pierwszy krok w kierunku normalności.Rząd premiera Buzka podjął piekielnie trudne reformy. W tak krytycznym czasie wiele zależy od jakości kadry w ministerstwach, ZUS, kasach chorych i nowych województwach. Partyjny tryb nominacji, partyjna nomenklatura są przekleństwem, które wisi nad poczynaniami reformatorskiego rządu. Niekompetencja ma krótkie nogi. Ujawnia się prędzej czy później. Najszybciej sprawdzalne są umiejętności ludzi, którzy stają oko w oko z biurokracją Unii Europejskiej. Szybko weryfikuje się jakość kadry, która przygotowuje reformę terytorialną, służby zdrowia, edukacji i ubezpieczeń społecznych. Reszta ministrów może chwilowo spać bezkarnie i bezpiecznie na swoich urzędach. Ale w rządzie reformatorskim, negocjującym członkostwo Polski w Unii Europejskiej, daleko trudniej jest ukryć niekompetencję, aniżeli w tkwiącej na urzędach koalicji SLD/PSL.Patrzę sceptycznie na rekonstrukcję. Jeśli ma przetrwać AWS, co jest warunkiem przetrwania rządu, logika zaspokojenia poszczególnych barw partyjnych musi być zachowana. Związkowy rodowód i środowiskowe uwiązanie wielu ministrów nie ułatwią restrukturyzacji tej czy innej gałęzi gospodarki. Jest to swoista koalicyjna kwadratura koła. Dlatego rekonstrukcja gabinetu może coś poprawić, ale nie obiecuje nowej jakości rządzenia.

JANUSZ LEWANDOWSKI