Polska w trendzie bocznym. Podejrzewam, że taka sytuacja może utrzymywać się jeszcze przez dłuższy czas.Ograniczeniem dla wzrostów jest raczej niepewna sytuacja makroekonomiczna Polski, mająca odzwierciedlenie w wynikach finansowych spółek. Rezultatem tego jest pasywność inwestorów zagranicznych, która polega raczej na wymianie pozycji niż na zwiększaniu globalnego zaangażowania w polskie papiery. W dłuższym terminie nie należy też zapominać o sporych ofertach na rynku pierwotnym, które szykuje nam w tym roku Skarb Państwa. W krótkim terminie cieniem rzuca się oczywiście wojna w Kosowie i trudne do przewidzenia jej przyszłe konsekwencje.Z kolei ograniczeniem spadków jest brak jakiegoś dużego nawisu podażowego. Spora część otwartych pozycji inwestorów zagranicznych została już skrócona podczas kryzysu rosyjskiego, jak również bezpośrednio po kryzysie. Z tej strony wydaje się więc, że nie ma istotnego zagrożenia. Kapitał krajowy z kolei jest raczej (jak widać) dość pozytywnie nastawiony do rynku. Poniekąd może to wynikać z lepszych oczekiwań co do poprawy sytuacji makroekonomicznej Polski, jak też z inwestycji pod kątem tworzących się funduszy emerytalnych.Obecnie warto szczególnie zwrócić uwagę w średnim terminie na spółki o średniej kapitalizacji, które znacznie wcześniej niż "blue chips" weszły w fazę bessy. Niejednokrotnie znajdują się one 50-70% poniżej swojej wartości w stosunku np. do okresu jesień '97-wiosna '98. Wydaje się, że ten segment rynku może być szczególnie interesujący i dający dobre perspektywy wzrostu, pobudzany dodatkowo przez spekulacje na temat potencjalnych przejęć. Rynek "blue chips" może być akumulowany i stosunkowo stabilny, lecz myślę, że jeszcze jest za mało dużego kapitału, aby w najbliższym czasie ten segment rynku poszedł w górę.

.