Chłodnym okiem

Wiele wskazuje na to, że po kilku miesiącach rozmów Ministerstwu Finansów udało się ostatecznie przekonać Ministerstwo Pracy i Spraw Socjalnych o zasadności zastąpienia średniego wynagrodzenia w kraju wynagrodzeniem środkowym (medianą) jako podstawy indeksacji kilkunastu rodzajów podwyżek i wypłat innych wynagrodzeń, takich jak wynagrodzenia członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.Średnie krajowe wynagrodzenie jako punkt odniesienia i uniwersalny sposób na porównywanie wynagrodzeń miało rację bytu w systemie realnego socjalizmu, gdzie różnice między najwyższymi i najniższymi wynagrodzeniami były stosunkowo nieduże.W gospodarce rynkowej zróżnicowanie wynagrodzeń jest znacznie większe, co oznacza, że osoby najwięcej zarabiające otrzymują wynagrodzenia kilkadziesiąt razy większe niż osoby najmniej zarabiające. Osobami tymi są prezesi banków, szefowie dużych przedsiębiorstw i spółek giełdowych, a ostatnio również niektórzy samorządowcy. Średnie miesięczne wynagrodzenie szefów 500 największych przedsiębiorstw polskich w roku 1998 są bliskie 20 tys. złotych miesięcznie.Przy wzroście liczby bardzo wysokich wynagrodzeń średnia krajowa powiększa się w sposób bardzo szybki. Skoro jest ona podstawą podwyżek i innych indeksowanych wynagrodzeń, taka sytuacja powoduje rozkręcanie się spirali płac hamujące spadek inflacji, a w skrajnym scenariuszu grożące nawrotem inflacji.Wydarzenia ostatnich miesięcy wykazały, że roszczenia płacowe pracowników służby zdrowia sprowadzały się w praktyce do wymieniania wielokrotności śred-niej krajowej.Wyobraźmy sobie, że są zatrudnione trzy osoby, z których dwie zarabiają po sto talarów, a jedna tysiąc talarów. Średnia w tej grupie wyniesie 400 talarów, zatem zarabiający po sto talarów znając średnią będą się stale domagali podwyżek. Gdyby użyć jako punktu odniesienia wartości środkowej wynagrodzenia (sto talarów), problem nacisku na płace w tej formie ze strony dwóch trzecich zbiorowości łagodnieje.Bardziej racjonalne z punktu widzenia praktyki wielu krajów rozwiniętych jest odejście od automatycznej i samoniszczącej gospodarkę indeksacji wynagrodzeń na rzecz corocznych negocjacji, w których punktem odniesienia staje się poziom inflacji.GUS zgłasza przeszkody techniczne uniemożliwiające szybkie przejście na krajową wartość środkową wynagrodzenia (medianę) zamiast średniej krajowej. Do obliczania średniej wystarczała informacja o funduszu płac i liczbie pracujących. GUS nie jest w stanie szybko obliczyć medianę bez dodatkowych sprawozdań statystycznych. Ministerstwo Finansów nalega zatem na ograniczenie do 2-3 liczby rodzajów wynagrodzeń, od których będzie obliczana mediana w co drugim kwartale. Największe szanse na powszechne zastosowanie ma mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej i w tzw. sektorze przedsiębiorstw.Planuje się dokonanie jednoczesnej nowelizacji kilkunastu ustaw określających dotychczas rodzaje średniej krajowej stosowane do indeksacji. Nowe zasady indeksacji zostaną wprowadzone "w biegu", co oznacza, że od początku drugiego kwartału roku 2000 wzrost wynagrodzeń w wielu dziedzinach gospodarki będzie zależał od krajowej wartości środkowej (mediany).Zmiana zasad wzrostu wynagrodzeń w Polsce będzie miała niewątpliwy wpływ na dalsze obniżanie inflacji poprzez eliminację jednego z jej groźniejszych mechanizmów. Mediana jako miara bardziej sprawiedliwie pokazująca wysokość wynagrodzeń wytrąci z rąk wielu grup zawodowych nadużywany dotychczas argument średniej krajowej.

BOHDAN WYŻNIKIEWICZ