Sporu o Koroszczyn ciąg dalszy

- Nie ma żadnych przeszkód, by uruchomić terminal celny w Koroszczynie - powiedział na wczorajszej konferencji prasowej prezes NIK Janusz Wojciechowski. Innego zdania jest prezes GUC Janusz Paczocha. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął rezolucję, wzywającą rząd do szybkiego uruchomienia terminalu. Rada Ministrów ma podjąć decyzję jeszcze w tym tygodniu.

Do końca 1998 r. na finansowanie budowy w Koroszczynie budżet wydał 108,7 mln zł. NIK stwierdził błędy i uchybienia w przygotowaniu i realizacji inwestycji, negatywnie ocenił zawarte przez wojewodę bialskopodlaskiego, reprezentującego Skarb Państwa, umowy z inwestorem części komercyjnej, ale nie postawił zarzutu niegospodarności. - Nie uważamy, by była to inwestycja chybiona - stwierdził Janusz Wojciechowski. Obecnie odprawy celne i graniczne z Białorusią odbywają się w Kukurykach w prymitywnych warunkach, gdzie w jednym budynku mieszczą się pomieszczenia celników i placówki komercyjne - agencje celne, kantor.Zdaniem prezesa NIK, w Kukurykach bardziej niż w Koroszczynie można mówić o braku odpowiednich zabezpieczeń. Koroszczyn jest wprawdzie oddalony 5 km od granicy (na bliższą lokalizację nie pozwalają warunki geologiczne), ale droga jest zabezpieczona. Mają ją kontrolować kamery telewizyjne. Problem prawny zostanie rozwiązany, gdy zasięg przejścia granicznego zostanie poszerzony o tereny terminalu. Dyrektor urzędu celnego w Terespolu wyraził na to zgodę w 1997 r., ale odmówiły jej władze straży granicznej.W Koroszczynie będzie można dokonywać pełnej rewizji przewożonych towarów. W Kukurykach jest to niemożliwe, bo brakuje ramp przeładunkowych. Ponadto jedynie w Kukurykach są prowadzone odprawy celne przywozowe, natomiast odprawy wywozowe są dokonywane przez polskich celników w Kozłowiczy na terytorium Białorusi. Tak jest od roku, odkąd białoruskie służby celne przeniosły się do terminalu oddalonego 8 km od granicy. Według NIK utrudnia to nadzór nad pracą polskich celników i zwiększa ryzyko przestępstw, np. poświadczenia fikcyjnego wywozu towarów z Polski i uzyskanie przez eksportera zwrotu podatku VAT.Stanowisko takie jak NIK reprezentują również posłowie z komisji administracji i spraw wewnętrznych, którzy byli w Koroszczynie na wizji lokalnej. Ich zdaniem, nie można zmarnować publicznych pieniędzy.Do Koroszczyna nie chce się jednak przenieść straż graniczna. Przeciwny uruchomieniu nowego terminalu jest także prezes GUC. Jego rzeczniczka powiedziała wczoraj, że Janusz Paczocha nie wierzy w skuteczność zabezpieczeń i obstaje przy tym, by zmodernizować terminal celny w Kukurykach, a w Koroszczynie pozostawić jedynie kompleks komercyjny. Pomysł budowy terminalu w Koroszczynie wyszedł od Polsko-Białoruskiej Izby Handlowej w 1993 r. Powstało Konsorcjum Gospodarcze SA (m.in. BP-H, Elektrim, Exbud, Mostostal, Stalexport), które kupiło działkę od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Rozpoczęto budowę terminalu, która była finansowana przez konsorcjum (część komercyjna) i budżet państwa.Do lokalizacji nowego terminalu zastrzeżenia przed GUC-em miało dowództwo Straży Granicznej. Prezes GUC swe krytyczne stanowisko przedstawił jesienią ub.r. Od tego czasu Koroszczyn czeka na rozstrzygające decyzje.

M.P.