Faksem z Gdańska

Jeden ze scenariuszy rozwojowych naszego rynku kapitałowego przewiduje pojawienie się na nim, na szerszą skalę nowej kategorii emitentów - samorządów terytorialnych. Na zdrowy rozum, nie mają one specjalnego wyboru. Nie sposób oddrobić ogromnych 50-letnich zaniedbań infrastrukturalnych, w oparciu o środki własne. Z jednej strony, ciśnienie potrzeb, z drugiej - ograniczenia budżetowe.Samorządy pierwszej kadencji niechętnie sięgały po środki zwrotne, polegając na funduszach własnych, uzupełnionych dochodami z prywatyzacji mienia komunalnego. Jedynym wyłomem były preferencyjne kredyty z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Stąd prawdziwe pospolite ruszenie w budowie oczyszczalni i innych urządzeń, które finansował niekomercyjny kredyt.Samorządy drugiej kadencji, od połowy lat 90., poczuły się mocniej i zaczęły się zadłużać. Najpierw brały kredyty bankowe, później - emitowały obligacje. Szacuje się, że wartość środków zwrotnych pozyskiwanych przez samorządy wzrosła 10-krotnie w latach 1993-1997. Ale jeszcze w roku 1997 kredyty uprzywilejowane na ochronę środowiska, szacowane na 2,2 mld złotych, miały przewagę nad środkami pozyskiwanymi poprzez komercyjny kredyt bankowy i obligacje, liczonymi na 1,5 mld złotych. Zmiana proporcji i filozofii inwestycyjnej jest jednak widoczna.W czasie drugiej kadencji na emisję obligacji odważyły się niektóre duże miasta, a pionierami okazały się: Gdynia, Kraków i Łódź. Pojawił się także śmiałek wśród mniejszych miast - Ostrów Wielkopolski.W miarę przyrostu doświadczeń i wiedzy finansowej, trzecia kadencja polskiego samorządu (tzn. lata 1998-2002), powinna przynieść ekspansję samorządów terytorialnych jako obiecującej klienteli banków i rynku kapitałowego. Zwłaszcza że to już nie tylko gminy, ale także powiaty i samorządne województwa. Muszą się czymś wykazać, a określenie ich budżetów mianem krótkiej kołdry byłoby grubą przesadą. To są śmieszne pieniądze. Samorządy mają natomiast majątek, który może być zastawem pod emisję obligacji.Przymus rozszerzania źródeł finansowania projektów samorządowych nie oznacza, oczywiście, że ich pierwsze kroki skierują się na rynek kapitałowy. Obok tradycyjnego kredytu bankowego inwestycje komunalne mogą być realizowane w postaci przedsięwzięć publiczno-prywatnych. Przećwiczymy - jak sądzę - ten model na szczeblu rządowym przy budowie autostrad (albo skończy się na gadaniu i nie będzie autostrad), ale na Zachodzie istnieje wiele dobrych wzorów współpracy samorządu lokalnego z prywatnymi przedsiębiorcami i ten wynalazek trafi w końcu do Polski. Emisja obligacji też nie jest tożsama z wejściem na rynek publiczny.Jak dotąd, gminy wolały emisje zamknięte, często kierowane do inwestorów zagranicznych, bojąc się kosztów wprowadzenia obligacji do obrotu publicznego (audyt, prospekt lub memorandum informacyjne, umowy gwarancyjne, promocja). Pierwsze koty za płoty. Ciśnienie potrzeb wypchnie samorządy na rynek kapitałowy. Uwaga, nadchodzi nowa rzesza emitentów...

JANUSZ LEWANDOWSKI