Coraz więcej konkurentów
Amerykańska gospodarka jest lokomotywą świata, New York Stock Exchange rządzi rynkami kapitałowymi. Jednak i NYSE musi ostro walczyć o utrzymanie swojej pozycji. Doszło do tego, że nawet tacy potentaci jak ta zasłużona dama z Wall Street, w świecie coraz nowocześniejszych narzędzi i licznych agresywnych konkurentów nie mają zagwarantowanej przyszłości.Giełda nowojorska ucieknie nam czasowo jeszcze dalej, gdyż zamierza wydłużyć sesje. Zmusza ją do tego wewnętrzna konkurencja. W podobnej sytuacji znalazł się zresztą także Nasdaq.Główny powód to rozmnożenie się giełd elektronicznych. Niedawno Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC) stworzyła warunki umożliwiające elektronicznym sieciom za pośrednictwem których odbywa się handel akcjami uzyskanie statusu pełnoprawnych giełd. Jedną z nich jest Island Electronic Communication Network. Przez jej serwer Monster 101 przechodzi 15-20% zleceń kupna bądź sprzedaży walorów takich spółek, jak Intel, Microsoft, Dell Computer czy Amazon.com. Inc.Matthew Anderson, prezes Island, nie ukrywa, że jego firma, spółka-córka Datek Online Holdings, już ostro konkuruje z Nasdaq i niebawem weźmie się za NYSE. Island i podobne do niej firmy chcą wykorzystać modę i umożliwić amerykańskim inwestorom indywidualnym handlowanie akcjami po godzinach pracy, a w dalszej perspektywie przez całą dobę.Niektórych to niepokoi. Mówią o niebezpieczeństwie gwałtownych zmian cen, szczególnie około północy, kiedy znacząco zmniejszy się liczba aktywnych inwestorów. Nie za bardzo uśmiecha się to też dealerom, którzy będą musieli pracować na trzy zmiany, by monitorować notowania przez całą dobę.M. Anderson na łamach "International Herald Tribune" wskazuje na taki problem, jak rozszczepienie rynku, kiedy sprzedający i kupujący nie będą mogli się odnaleźć. - Jeśli po drugiej stronie nie znajdzie się nikogo, będzie tak jak ze sprzedażą samochodu w kraju Amiszów - prorokuje prezes Island. Generalnie jest jednak dobrej myśli, bo skoro jego firma skutecznie konkuruje z Nasdaq w dzień, to co ją powstrzyma w nocy?Stworzenie nowych możliwości milionom inwestorów może sporo namieszać, bo przecież i obecnie tzw. dzienni traderzy, dysponujący skromniejszym arsenałem technicznym, w tempie ekspresowym przerzucający się z jednego papieru na inny, pogłębiają zmienność kursów. Właściwie pogłębiali, bowiem ostatnio (choć nie wiadomo na jak długo) dostali po łapach. Za sprawą powrotu do łask akcji spółek cyklicznych."Business Week" donosi, a potwierdzają to także inne zaatlantyckie media, że amerykański byk mądrzeje, gdyż wozi na swoim grzbiecie nie tylko nieliczne grono wybrańców. Obok przemysłowej trzydziestki Dow Jonesa rosną też ceny małych firm z indeksu Russell 2000. Zdaniem niektórych analityków, znaczące poszerzenie się rynku świadczy o lepszym postrzeganiu potencjału całej gospodarki, a nie odzwierciedla wyłącznie, jak to ujął "Business Week", nadzwyczajnych oczekiwań wobec wąskiej grupy liderów.Spółki cykliczne stanowią ok. 40% indeksu "pięćsetki" Standard&Poor's. Reprezentują takie branże, jak produkcja samochodów, sprzęt gospodarstw domowych, przemysł maszynowy, naftowy i transportowy. Inwestujący w ich akcje liczą na wzrost zysków. Większy niż średnia. Dlatego na ich rzecz wycofano pieniądze z wielu spółek technologicznych.Sytuacja jest więc, przynajmniej chwilowo, niekorzystna dla dziennych traderów oswojonych z wąską grupą spółek, a sprzyja zarządzającym portfelami oraz inwestorom funduszy powierniczych, które wlokły się za indeksem Standard&Poor's, napędzanym przez nielicznych liderów.
ANDRZEJ TUSZYŃSKI