Podczas tegorocznych walnych zgromadzeń akcjonariuszy spółek amerykańskich coraz częściej jeden z wiodących tematów dyskusji dotyczy tzw. Poison Pill (zatrute pigułki). Od początku lat 80. zarządy firm ze Stanów Zjednoczonych podejmują działania mające na celu zabezpieczenie spółek przed wrogim przejęciem. Metodę tę wymyślił jeden z nowojorskich prawników, aby zapobiec narastającej fali wrogich przejęć na rynku. Podstawową techniką stosowaną w ramach metody "zatrutej pigułki" jest emisja akcji dla dotychczasowych akcjonariuszy, która ogranicza prawa głosu posiadacza walorów spółki, mającego zamiar dokonać jej wrogiego przejęcia. W połowie lat 80. prawie połowa amerykańskich firm stosowała tę metodę.Tymczasem fakt, że sprawa "zatrutych pigułek" coraz częściej jest głównym tematem na walnych zgromadzeniach świadczy o tym, iż akcjonariusze, zwłaszcza ci drobni, zmienili swoje podejście do tej metody i sprzeciwiają się jej stosowaniu. "International Herald Tribune" wskazuje na przykład walnego zgromadzenia udziałowców spółki Chubb Corp., które odbyło się w ubiegłym miesiącu. Jest to firma z branży ubezpieczeniowej, mająca silną pozycję na rynku amerykańskim. Akcjonariusze, zachęceni przez grupę udziałowców posiadającą akcje spółki warte 1,63 mln USD, przegłosowali ostatecznie wycofanie metod "zatrutych pigułek" z działalności firmy, argumentując, że jej ewentualne przejęcie będzie dla niej korzystne, a zwłaszcza dla jej drobnych udziałowców. Propozycję tę poparły też fundusze publiczne i emerytalne posiadające akcje Chubb Corp., które uważają, że "pigułki" przyczyniły się do spadku notowań firmy na giełdzie (obecnie walory Chubb Corp. są o 21% tańsze niż w lipcu ub.r., kiedy osiągnęły najwyższą od roku wartość) oraz zniechęcają do przejęcia firmy, mogącego wywindować kurs akcji.Z drugiej strony barykady znajdują się natomiast zarządy spółek, które zdecydowanie opowiadają się za dalszym stosowaniem tej metody. Wraz z ewentualnym nowym właścicielem spółki zmienia się bowiem również kierownictwo firmy, a "pigułki" umożliwiają teraz zarządom skuteczną obronę przed przejęciem.Wszystko wskazuje jednak na to, że przeciwnicy "zatruwania" zdobywają przewagę. John Coffee, profesor z University Columbia, specjalizujący się w prawie dotyczącym publicznego obrotu papierami wartościowymi, uważa jednak, że obydwie strony mają trochę racji. - Pigułki redukują możliwość wrogiego przejęcia firmy, którego większość akcjonariuszy nie lubi. Z drugiej strony jednak, jeśli taka operacja dojdzie do skutku, mogą oni liczyć na większe zyski i wzrost kursu spółki na giełdzie - uważa J. Coffee. W najbliższych dniach nad zniesieniem "zatrutych pigułek" będą głosować też akcjonariusze innych spółek amerykańskich (m.in Quaker Oats Co., US West Communications oraz J.C. Penny Co.) i - zdaniem obserwatorów - wszystko wskazuje na to, że przeważą przeciwnicy. Według szacunków, obecnie około 2000 spółek w USA może przestać stosować tę metodę.
Ł.K.