SSB i Merrill Lynch na rynku fuzji i przejęć

Dwa znane amerykańskie banki inwestycyjne, Salomon Smith Barney i Merrill Lynch, tracą ostatnio pozycję w Europie. Salomon, który jeszcze w 1998 r. zajmował 6. miejsce w branży doradców przy fuzjach i przejęciach na europejskim rynku, w br. prawdopodobnie nie znajdzie się nawet w pierwszej dziesiątce. Z kolei trzeci w 1998 r. Merrill Lynch spadł już na miejsce szóste i nic nie wskazuje, by w najbliższych miesiącach był je w stanie poprawić.Czarę goryczy przelał fakt, że żadna z obu firm nie zdołała objąć funkcji doradcy przy największej tegorocznej operacji przejęcia w Europie (Telecom Italia i Deutsche Telekom). W związku z tym, kierownictwa obu banków przystąpiły do gorączkowego opracowywania planów kontrataku.- Wprawdzie rynek amerykański nadal jest nienasycony, jeśli chodzi o fuzje i przejęcia, ale wszyscy już dostrzegli, że Europa ma w tej dziedzinie wprost nieograniczone możliwości. Każdy, kto chce w tej branży coś znaczyć, musi być obecny w Europie - powiedział niemieckiemu "Handelsblattowi" Guy Dawson, szef działu bankowości inwestycyjnej na Europę w Merrill Lynch.Pierwszą zapowiedzią zwiększonej aktywności jest rotacja kadrowa. Biurko z chicagowskiej centrali Merrill Lyncha musiał już przenieść do Londynu Dan Dickinson, jeden z najlepszych specjalistów od fuzji i przejęć. W ślad za nim przed kilkoma dniami ruszył jego zastępca Huston McCollough. Szef działu międzynarodowych instytucji finansowych banku od niedawna został zmuszony do dzielenia swego czasu pracy między Nowy Jork i Londyn.Z kolei londyńską placówkę Salomon Smith Barney zasiliło przed kilkoma dniami dwóch dyrektorów z nowojorskiej centrali: Michael Klein i Edward Miller. Wkrótce dołączy do nich specjalista od fuzji telekomunikacyjnych Mark Simonian.- Podobne ruchy można zaobserwować w innych bankach inwestycyjnych, m.in. w Goldman Sachs i Morgan Stanley Dean Witter - potwierdza Tony Tucker, prezes jednej z największych w USA firm doradztwa personalnego Shepherd Little & Associates.Fala fuzji w Europie osiągnęła w I kwartale br. wartość 284 mld USD (dwa razy więcej niż w I kwartale 1998 r.) - wyliczyła amerykańska firma statystyczna Securities Data. Doradzające przy tych transakcjach banki inwestycyjne zarobiły na nich co najmniej 568 mln USD netto.

W.K.