KFM odzyskał skradzione pieniądze
Kujawska Fabryka Manometrów odzyskała od ubezpieczycieli prawie 338 tys. zł, skradzionych 6 kwietnia. Poprawi to nieco, słabe na razie, wyniki spółki. Niewykluczone że były one jedną z przyczyn nieprzedłużenia kontraktu z dotychczasowym prezesem włocławskiej firmy.Pieniądze skradzione z konwoju były przeznaczone na płace dla pracowników na stanowiskach robotniczych, kwota ta stanowiła ponad jedną piątą zysku netto wypracowanego w minionym roku. - Liczyliśmy, że kradzież zrekompensuje nasz ubezpieczyciel PZU, lecz w końcu od PZU dostaliśmy 80 tys. zł., 200 tys. zł przekazała Hestia - ubezpieczyciel konwojenta, a 57,7 tys. zł otrzymaliśmy od firmy konwojującej Consensus - powiedział PARKIETOWI p.o. prezesa Marek Jędrusiak, dyrektor ds. ekonomicznych i finansowych KFM. Spółka ze względu na kradzież utworzyła w kwietniu rezerwę na 258 tys. zł, teraz będzie ona rozwiązana.Po czterech miesiącach narastająco przychody ze sprzedaży KFM, producenta przyrządów pomiarowych, były o jedną piątą mniejsze niż przed rokiem i osiągnęły 8,55 mln zł. Spółka w tym czasie poniosła stratę netto ok. 1,5 mln zł, a na działalności operacyjnej 1,44 mln zł. Straty operacyjne i netto wynikają z prowadzonej od początku roku wyprzedaży zapasów.- Na początku roku odczuliśmy pogorszenie się koniunktury na rynku krajowym. Spadł popyt ze strony hutnictwa, górnictwa i energetyki. Liczymy jednak, że obecnie, po zakończeniu sezonu grzewczego, zwiększy zamówienia energetyka. II półrocze na pewno będzie lepsze, lekką poprawę odczuliśmy już w kwietniu - zaznacza Marek Jędrusiak. Spółka obecnie oferuje wyłącznie manometry klasyczne, w tym roku zamierza uruchomić przynajmniej serię próbną manometrów elektronicznych.We wtorek za akcję KFM płacono w notowaniach jednolitych 4,4 zł, w granicach tej ceny kurs walorów oscyluje od początku roku.
H.K.