Alice już tu nie mieszka - konstatuje William Pesek na łamach tygodnika "Barron's", zastrzegając, że nie chodzi o tytuł filmu Martina Scorsese, lecz dymisję Alice Rivlin, wiceszefa amerykańskiego banku centralnego.Liczne spekulacje na temat jej rozstania z Alanem Greenspanem & Co wiążą się z rozbieżnościami, co do kształtu przyszłej polityki pieniężnej. Słychać, że rośnie niebezpieczeństwo podniesienia stóp procentowych w USA, co może niekorzystnie wpłynąć na ceny akcji tamtejszych korporacji.Alice Rivlin ma opinię gołębicy, co oznacza, iż jest zaliczana do grona zwolenników miękkiej polityki. Nie zrobił na niej specjalnego wrażenia wysoki wzrost cen w kwietniu, który zaalarmował wielu analityków, przekonanych, że teraz Fed będzie musiał gasić wzmagający się płomień inflacji. Rejterada Alicji wzmocni jastrzębi, takich jak m.in. Edward Kelley czy William McDonough.Z możliwością wzrostu stóp procentowych w USA liczy się spore grono inwestorów. Zastanawiają się nad wyborem właściwej strategii.Burton G. Malkiel, który 30 lat temu opublikował pierwsze wydanie "A Random Walk Down Wall Street" (Chaotyczna wędrówka po Wall Street), a teraz rzucił na rynek wznowienie tej pozycji, podtrzymuje pogląd, że zakup akcji spółek wchodzących w skład szerokiego indeksu oraz trzymanie ich, może okazać się najkorzystniejszą strategią inwestycyjną zarówno dla inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych. Szerokie, ważone kapitalizacją, indeksy regularnie przynoszą wyższą stopę zwrotu niż dwie trzecie aktywnie zarządzanych funduszy powierniczych. Jeśli komuś uda się pokonać indeks w jednym okresie, to zwykle przegrywa w następnym.Malkiel policzył stopę zwrotu z indeksu Standard& Poor's 500 i wyszło mu, że w dziesięcioleciu zakończonym w grudniu ubiegłego roku wskaźnik ten pokonał przeciętnego menedżera funduszu o 3,5 pkt. proc. i był lepszy od 9 spośród 10 aktywnych zarządzających. Z kolei w okresie ostatnich trzydziestu lat zainwestowanie 10 tys. dolarów w indeks przyniosło 311 tys. USD, taka sama kwota ulokowana w ogólnym funduszu akcyjnym zaś powiększyła się do 171 950 USD.Dlaczego inwestowanie w indeks przynosi lepsze rezultaty niż poczynania najlepszych mózgów z Wall Street? Malkiel pisze na łamach "Wall Street Journal", że dzieje się tak dlatego, że najlepsi i najinteligentniejsi przedstawiciele branży finansów sprawili, iż rynek akcji stał się efektywny. Każda informacja natychmiast jest uwzględniana w cenie danego waloru.Tezy Malkiela sprzed 30 lat próbuje podważyć Andrew W. Lo z Massachusetts Institute of Technology. Uważa on, że sprytni inwestorzy poradzą sobie z indeksem. Wraz z A. Craigiem MacKinleyem z University of Pennsylvania's Wharton School napisał książkę "Non - Random Walk Down Wall Street". Ukazała się ona w marcu tego roku, na trzy miesiące przed poprawiona edycją książki Malkiela, która rozeszła się już w pół miliona egzemplarzy.Lo i jego współpracownik w szczególności polemizują z tezą o efektywnym rynku. Można go pokonać - twierdzą - angażując odpowiednią ilość czasu, pieniędzy oraz potencjału intelektualnego. Jeśli chodzi o rady dla przeciętnego inwestora, jak pisze "Business Week" - zgadzają się jednak oni ze stanowiskiem swojego adwersarza. Jeśli nie masz dość czasu, pieniędzy i wiedzy, kupuj indeks.Kiedy 30 lat temu Malkiel napisał pierwszą wersję swojej bezładnej przechadzki po Wall Street, nie było żadnego funduszu inwestującego w indeks, teraz około 20 centów z każdego detalicznego dolara inwestowanego w fundusze powiernicze lokowane jest w fundusze indeksowe.

Andrzej Tuszyński