Kryzys na przykładzie elektronicznej spółki
W gospodarce Tajlandii akcenty przesuwają się od wierzycieli ku kredytodawcom - twierdzą obserwatorzy azjatyckiej ekonomii, od dwóch lat pogrążonej w głębokim kryzysie finansowym. To ważny sygnał dla tego kraju, który otrzymał już wprawdzie finansowe wsparcie reform od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale długo nie mógł o swej umacniającej się wiarygodności gospodarczej przekonać zagranicznych inwestorów. Ulokowali tam oni w I kwartale ub.r. zaledwie 628 mln dolarów - wobec 2,3 mld USD w tym samym okresie rok wcześniej.Jako przykład tajlandzkich problemów - i korzystnych przemian - "International Herald Tribune" przytacza spółkę Alphatec Electronics PCL. Powstała w 1989 r. jako typowa niszowa firma technologiczna na wschodzącym rynku - składająca i testująca układy scalone dla producentów półprzewodników. Jednak jej twórca, tajski przedsiębiorca Charn Uswachoke, postanowił rozszerzyć działalność firmy i wejść w sektor spożywczy; w 1993 r. poinformował o zamiarze wybudowania pierwszej w kraju fabryki wafli i rychło zadłużył spółkę, biorąc od 26 kredytodawców ponad 300 mln dolarów. Zbiegło się to z załamaniem światowego rynku półprzewodników, latem 1997 r. przyszedł azjatycki kryzys, a banki wstrzymały finansowanie. W tym samym czasie kierownictwo tej publicznej spółki transferowało pieniądze do firm będących prywatną własnością prezesa Charna. W ocenie niezależnego audytora, firma straciła na tych transferach ponad 300 mln USD.Gdy fotel prezesa Alphateca objął Amerykanin, Robert Mollerstuen, 63--letni weteran przemysłu komputerowego - zadłużenie firmy sięgało 378 mln USD, nie było środków na jego spłacanie, zerwany został kluczowy dla spółki kontrakt. W 1998 r. Alphatec zanotował stratę 48 mln USD wobec 36 mln USD przychodów. Program naprawczy, wsparty korzystnymi zmianami w tajlandzkim prawie upadłościowym, zaczął jednak przynosić rezultaty, a francuski bank Crédit Agricole znalazł dla spółki dwóch poważnych zagranicznych inwestorów z USA i Szwecji. W efekcie elektroniczna firma z Bangkoku, której walory należały niegdyś do najbardziej płynnych na tamtejszej giełdzie, zaczyna, jako jedna z pierwszych w tym kraju, wychodzić na prostą. Jej śladem - zdaniem analityków - podążają inne, jak Thai Petrochemical Industry, wdrażając programy naprawcze i skutecznie noegocjując z bankami w sprawie prolongowania lub umorzenia długów. Ocenia się, że tajlandzkie spółki renegocjowały już 20% swoich krótkoterminowych długów, szacowanych łącznie na 21 mld USD.
J.K.