Nadzór właścicielski jest problemem nie tylko w spółkach Skarbu Państwa, ale tam najwyraźniej widać jego ułomności. Państwo jest złym właścicielem - nie posiada kapitału, technologii ani menedżerów, za to kieruje się kryteriami politycznymi w powoływaniu członków rad nadzorczych. Taki wniosek płynie z dyskusji, jaka odbyła się wczoraj na forum Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej. Jest on zbieżny z wynikami kontroli NIK, przeprowadzonej w spółkach Skarbu Państwa w 1998 r. Przypomnijmy - kontrolerzy stwierdzili, że Ministerstwo Skarbu nie dysponowało kompletną dokumentacją wielu spółek. Ustalili, że na forum rad nadzorczych, które powinny być instrumentem nadzoru Skarbu Państwa, nie podejmowano uchwał dotyczących restrukturyzacji spółek, a ich członkowie często nie posiadali odpowiednich kwalifikacji. Brak też było kryteriów oceny działalności przedstwicieli Skarbu Państwa.Ministerstwo Skarbu sprawuje nadzór nad przedsiębiorstwami państwowymi (założycielski) oraz spółkami Skarbu Państwa (właścicielski). - Przedsiębiorstwo państwowe, a w istocie samorządowe, jest reliktem z lat 80. - stwierdził na forum Rady Jerzy Drygalski, prezes V NFI Victoria i były wiceminister prywatyzacji. Nadzór państwa jest w tym przypadku fikcją. Minister nie może podjąć żadnej ważkiej decyzji, w tym prywatyzacyjnej, bez zgody statutowych organów przedsiębiorstwa.Natomiast teoretycznie - w oparciu o kodeks handlowy - możliwy jest nadzór nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa. Tu jednak pojawiają się problemy merytoryczne (jak to robić?) i praktyczne (szczupły aparat MSP). Według prof. Michała Trockiego z SGH, w zakresie nadzoru mamy do czynienia z "deficytem wiedzy", a jedyną wskazówką są przepisy kodeksowe. J. Drygalski zwrócił uwagę, że nawet dobrze przygotowane kadry nie sprostałyby zadaniom, bo są zbyt szczupłe, a rozbudowywanie pionu nadzoru byłoby niezasadne, bo celem ministerstwa jest prywatyzowanie, a nie sprawowanie władzy nad państwowymi firmami. Wiceminister skarbu, Jacek Ambroziak, dodał, że nawet korzystanie z uprawnień kodeksowych bywa ograniczone, zwłaszcza w dużych spółkach, gdzie w radach nadzorczych zasiadają przedstawiciele innych resortów oraz liczna reprezentacja załogi. Ministerstwo Skarbu nie ma tam dominującego głosu.W przedsiębiorstwie państwowym ingerencja ministra jest praktycznie bezskuteczna, bo decyzje podejmuje dyrekcja z radą pracowniczą. - Przyzwyczajenie, że minister niewiele może, kszałtuje nawyki organów zarządzających w spółkach - uważa prof. Trocki. Komercjalizacja niczego nie zmienia. Rady nadzorcze traktowane są jako niepotrzebny dodatek, a zarządy porozumiewają się z właścicielem ponad ich głowami. Jakość nadzoru dodatkowo obniża duża fluktuacja kadr. W spółkach Skarbu Państwa składy rad zmieniają się wraz ze zmianami politycznymi.

M.P.