Co mnie zastanawia
W świecie fizycznym perpetum mobile, niestety, jeszcze nie wynaleziono, jednak w dziedzinie finansów postępy w odkryciu tego cudownego mechanizmu są znaczne. Pomysłowość pobudzana jest tu potężną motywacją, bogactwem materii i wielką liczbą wynalazców. Ponadto rzeczywistość ekonomiczna jest znacznie bardziej "miękka", niż świat bezwzględnie działających praw fizyki. Wiele mechanizmów zbliżających się pod względem efektywności do legendarnej maszyny działa na rynku przejęć.W połowie maja odbyła się, zorganizowana przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych, dyskusja na temat wrogich przejęć. Szczególnie wiele interesujących stwierdzeń w tej kwestii padło ze strony Macieja Radziwiłła, prezesa firmy Cresco Financial Advisors, odgrywającego kluczową rolę w trzech NFI (Foksal, Zachodnim NFI i NFI im. Kazimierza Wielkiego) oraz reprezentującego interesy kilku zagranicznych instytucji finansowych.Określił on cechy firm, które decydują o tym, że stają się one atrakcyjnym obiektem przejęcia. Należą do nich, między innymi, słabe wyniki finansowe, wiążące się z tym niedowartościowanie ich akcji na rynku, lecz przede wszystkim, niepełne wykorzystanie potencjału oraz nieefektywne zarządzanie. Jego zdaniem, poza tymi czynnikami istotne znaczenie ma niski stopień zadłużenia spółki, posiadanie przez nią znacznych aktywów (nawet nieprodukcyjnych, takich jak na przykład nieruchomości), najlepiej płynnych (papierów wartościowych) i nie zagospodarowanej gotówki. Te cechy, jego zdaniem, powodują zainteresowanie firmą ze strony agresywnych inwestorów. Dodatkowym bodźcem do przejęcia jest znaczna dywersyfikacja działalności.Dziwnym trafem niemal wszystkie te warunki spełnia kilka NFI. Zarządzanie nimi od początku budziło zastrzeżenia, wyniki finansowe nie są zachwycające, wartość płynnych środków znacznie przewyższa rynkową wycenę niektórych funduszy, w ich portfelach znajduje się wiele bardzo atrakcyjnych aktywów. W kilku przypadkach wartość środków płynnych przewyższa znacznie wartość rynkową funduszy. Wszystko to powoduje, że zasługują one na miano atrakcyjnych obiektów przejęć.Wydaje się, że jeśli chodzi o przejmowanie władzy nad funduszami, jesteśmy dopiero w pierwszej fazie. Na razie zdobycie nad nimi kontroli nastąpiło poprzez przejęcie stosunkowo niewielkich pakietów ich akcji, dających od kilkunastu do dwudziestu kilku procent głosów na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy i wykorzystywane jest do zatrudniania firm zarządzających, wytypowanych przez głównego akcjonariusza i na ogół z nim związanych. Proces ten - zmniejszania się roli państwa i pojawienia znaczących prywatnych właścicieli - był niejako wbudowany w konstrukcję programu NFI, trudno tu więc mówić o przejęciach, tym bardziej wrogich, choć walka o wpływy w poszczególnych funduszach była dość emocjonująca i w pewnym okresie nawet znajdowała swoje odzwierciedlenie we wzroście ich kursów na rynku. Można sądzić, że nastąpiło dopiero "pierwotne" zagospodarowanie wolnego pola i możemy być jeszcze świadkami wielu interesujących wydarzeń. Mimo iż pięć poważnych instytucji finansowych podzieliło się wpływami w poszczególnych funduszach, to jednak przetasowania są jeszcze możliwe - w każdym z funduszy Skarb Państwa ma około 16% akcji, a w rękach akcjonariuszy posiadających pakiety mniejsze niż 5-procentowe, pozostaje od 43 do 61% walorów. Układ sił może się więc z czasem radykalnie zmienić.Tym bardziej, że do przejęcia kontroli w niektórych przypadkach nie jest konieczne posiadanie dużych środków. Umożliwia to mechanizm "wehikułu finansowego", stosowany przez agresywnych inwestorów na rozwiniętych rynkach. Polega on na tym, że podmiot przejmujący kupuje akcje spółki-celu za pożyczone środki. Po przejęciu kontroli wykorzystuje on część aktywów przejętej firmy do spłaty własnego zadłużenia. Koszt operacji sprowadza się więc do odsetek od kredytu. Zdaniem prezesa Cresco, z zastosowaniem takiego mechanizmu możemy mieć do czynienia wcześniej, niż nam się wydaje. Mazeczucie, że będzie to dotyczyło któregoś z funduszy.
ROMAN PRZASNYSKI