Pojawienie się pracowniczych akcji KGHM spowodowało - zgodnie zresztą z oczekiwaniami - maksymalną deprecjację kursu miedziowej spółki. Walor ten jest jednak dość łakomym kąskiem dla inwestorów instytucjonalnych, choćby z racji dużej kapitalizacji i płynności, więc pojawienie się znacznego popytu na spadku nie powinno raczej dziwić. Wzmożona podaż prawdopodobnie będzie utrzymywać się przez kilka najbliższych sesji, co może jeszcze spowodować obniżenie ceny tych akcji, ale długoterminowe perspektywy KGHM wydają się nie zagrożone. Drugim wydarzeniem dnia był z pewnością maksymalny wzrost kursu akcji Optimusa, a właściwie to, co działo się z nimi na dogrywce. Sumaryczny wolumen obrotu (360 tys. sztuk) musi budzić uznanie. Tak spektakularne zachowanie się nowosądeckiej spółki jest spowodowane spekulacjami o planach przejęcia kontrolnego pakietu jej akcji przez amerykański koncern Lokheed Martin. Sprzedającym mógłby być oczywiście tylko prezes Kluska. Dla spółki pozyskanie takiego partnera miałoby kapitalne znaczenie, ale determinacja, z jaką ktoś pozbywał się akcji, jest zastanawiająca. Być może, krótkoterminowo Optimus jest po prostu dowartościowany, natomiast kupowali inwestorzy o dłuższym horyzoncie czasowym oraz ci, którymi kierowały emocje. Możliwe też, że spekulacje te są po prostu przesadzone. Wiadomo jednak, że na całym świecie branża IT stanowi bardzo ciekawą propozycję inwestycyjną i właściwie nie ma powodów, dla których w Polsce miałoby być inaczej. No, chyba że do gry włączy się świat polityki, a przecież koalicyjne nieporozumienia na temat zmian w systemie podatkowym zdecydowanie urealniają wizję przedterminowych wyborów parlamentarnych. Giełda raczej tego nie lubi.

.