Relacje małych spółek i firm maklerskich
Amerykańskie spółki o niewielkiej kapitalizacji znalazły dobry sposób, by zwracać na siebie uwagę inwestorów. Oferują one m.in. wyspecjalizowanym firmom warranty lub inne korzyści finansowe w zamian za świadczenie usług inwestycyjnych i sporządzanie analiz.Analizy spółek przedstawiane nawet przez najbardziej renomowane firmy wyspecjalizowane w tego rodzaju działalności budzą wśród inwestorów mieszane uczucia. Często bowiem zdarza się, że pochodzą one od podmiotów (zazwyczaj banków inwestycyjnych), które już są lub chcą być doradcą spółki, jeśli chodzi o działalność inwestycyjną.Jeszcze więcej kontrowersji wzbudzają raporty dotyczące małych spółek notowanych na amerykańskich parkietach. - Zwykle jest tak, że kontakty spółki z firmą, która dokonuje analizy, opierają się na czysto handlowych zasadach - twierdzi na łamach "The Wall Street Journal" David Rotschild, nowojorski finansista, który pośredniczy przy tego rodzaju operacjach.Skojarzył on m.in. spółkę z branży telekomunikacyjnej z Phoenix - Telesoft Corp., z firmą brokerską z Dallas ComVest Partners. Prezes tej drugiej w liście do Telesoftu napisał, że jest ona w stanie świadczyć usługi z zakresu promocji i analiz, w wyniku czego akcje Telesoftu, które są warte 5,5 USD, pójdą w górę nawet do 15 USD. W zamian jednak chcą oni otrzymać 100 tys. warrantów zezwalających na objęcie przez ComVest walorów Telesoft po 5,5 USD. Oferta zaskoczyła zarząd firmy z Phoenix, która zastanawia się, czy skorzystać z tej propozycji.Wśród instytucji zajmujących się nadzorem amerykańskiego rynku kapitałowego panują podzielone opinie, czy takie praktyki powinny być dozwolone. Według Aldena Atkinsa, zajmującego się nadzorem rynku w stowarzyszeniu maklerów NASD, które kontroluje m.in. rynek Nasdaq, bardzo trudno jest zabronić takiej działalności. Podany jest przykład firmy M.H. Meyerson & Co, która zajmuje się zarówno bankowością inwestycyjną, jak i opracowywaniem analiz, szczególnie w przypadku małych firm.- Trudno jest, abyśmy zbudowali Mur Chiński pomiędzy naszymi bankowcami i analitykami, którzy wspólnie pracują - uważa szef firmy. Także nowojorski analityk Ray Dirks nie wyobraża sobie, aby takie praktyki były zabronione. - Praktyka świadczenia usług w zamian za warranty zawsze istniała. Ja siedzę w tym biznesie od 40 lat - powiedział R. Dirks.
Ł.K.