Gwałtowny przyrost deficytu na rachunku obrotów bieżących stawia pod znakiem zapytania wcześniejsze założenia jego wielkości na koniec roku w relacji do PKB. Co prawda, spokojne wypowiedzi rządowych ekspertów nie nasuwają panicznych wyobrażeń, jednak przynajmniej część zagranicznych inwestorów może skrócić pozycje na polskim rynku. Przedsmak tego dało już kolejne osłabienie złotego względem dolara. Również na poniedziałkowym przetargu bonów skarbowych drastyczny spadek popytu, szczególnie wśród papierów rocznych, może wyrażać pewne obawy w stosunku do dalszej polityki pieniężnej. Odpływ kapitału zagranicznego powinien jednak mieć charakter przejściowy, co związane jest przede wszystkim z dalszymi planami prywatyzacyjnymi jeszcze na ten rok. Dodatkowo, wciąż oczekiwane jest pobudzenie polskiego eksportu w związku z ożywieniem gospodarczym w Niemczech. Decyzja o zaniechaniu podwyższenia stóp procentowych w krajach Eurolandu powinna wpłynąć na dalsze pobudzenie popytu wewnętrznego w Europie Zachodniej. Zagrożeniem dla warszawskiej giełdy mogą jednak pozostać notowania na giełdzie nowojorskiej. Obecnie indeks DJAI dąży do poziomu czerwcowych dołków, które wyznaczają najbliższy poziom wsparcia, przy wartości bliskiej 10 500 pkt. Jej ewentualne pokonanie może być odczytane jako próba wykonania zapoczątkowanej w kwietniu formacji podwójnego szczytu. Gdyby tak się miało stać, przed wypełnieniem zasięgu samej formacji bronić jeszcze będzie obszar kwietniowej luki cenowej (wykres tygodniowy) w przedziale 10 200-10 400 pkt. Dla warszawskiego indeksu WIG najbliższy poziom wsparcia można szacować blisko wartości 17 tys. pkt. Stosunkowo niski poziom obrotów nie pozwala zakładać gwałtownego poruszenia w ciągu najbliższych sesji. Od strony technicznej bardziej prawdopodobne wydają się natomiast umiarkowane ruchy indeksu wzdłuż linii wsparcia głównego trendu wzrostowego.

.