TKM

Gazety należy czytać nie tylko w poszukiwaniu najświeższych informacji i ciekawych poglądów, które tak chętnie drukują. Trzeba w nich też szukać tego, co pomijają. Warto też je przeglądać, żeby przyjrzeć się reklamom. One odzwierciedlają bowiem prawdziwe życie. Wydaje się, że naszym życiem społecznym i politycznym rządzi nie rząd, nie Sejm ani prezydent, tylko - związki zawodowe. Coraz częściej zgłaszają swoje wotum nieufności a to do premiera, a to do ministra, nie pomijając prezesów spółek.

Najświeższy przykład to wniosek o odwołanie prezesa (ale Rady Ministrów), złożony przez górniczych związkowców. Moment i cel tego wezwania jest jak najbardziej zrozumiały: ogłoszono właśnie, że straty kopalń węgla kamiennego przekroczyły roczny plan. W grudniu wyniosą więc pewnie ze trzy - trzy i pół miliarda złotych. A tymczasem trwają prace nad zamknięciem planu restrukturyzacji tej gałęzi wydobycia. Po przyjęciu planu nie będzie odwrotu od zwolnień, przekształceń, zamykania kopalń. Związkowcy postanowili więc udaremnić projekt, uderzając w osobę premiera. Przypuszczają, chyba nie bez racji, że gdyby go zabrakło, projekt, jeśli całkiem nie weźmie w łeb, to przynajmniej ulegnie poważnej zwłoce. A co będzie później, jest już mniej istotne. Może - na przykład - zmieni się koalicja u władzy? O tych ukrytych zamysłach związkowców nikt nie pisał.Jednocześnie trwa protest górników z kopalni w Trzebini, która powinna być zamknięta, gdyż przynosi zbyt wielkie straty. Głodujący górnicy chcą wymusić rezygnację z planów spółki węglowej. I pewnie dopną swego, kopalnia będzie wciąż przynosić straty, choć może zręczni księgowi przez jakiś czas będą je kamuflować.Najwięcej pisze się o tych dziedzinach życia, które mają wpływ na stan finansów państwa. To oczywiste, każdy z nas liczy kasę i lubi wiedzieć nie tylko to, co ma do wydania, ale także to, czego mu nie udało się zarobić. Liczymy więc nie tylko straty górnictwa - także wydatki, jakie musimy ponieść na utrzymanie deficytowych kolei żelaznych, poruszają one naszą uwagę. Nie dziwi odwołanie dotychczasowego szefa PKP. Żaden właściciel nie zniósłby tych strat i wciąż ślimaczącej się reformy firmy. Prezes nie czekał jednak biernie na rozwój wydarzeń: jego rzecznik prasowy wykupił kawał pierwszej strony ogólnopolskiego dziennika i zamieścił panegiryk na cześć prezesa. Kosztowny wysiłek niewiele pomógł, prezesa - w dniu publikacji ogłoszenia - odwołano i powołano nowego.W obronie odwołanego stanął związek zawodowy maszynistów, których strajk przed dwoma laty unieruchomił transport kolejowy. Ponieważ maszyniści nie byli pewni, czy uda się im spowodować przywrócenie prezesa do pracy, sami dali mu zajęcie - został ich doradcą, z płacą taką samą, jak ta, którą pobierał na kolei (9,5 średnich krajowych). Można już sobie postawić pytanie, czy maszyniści, korzystając teraz z rad swojego niedawnego partnera w rozmowach, będą skuteczniejsi w rewindykacjach. Podejrzewam, że na to liczą. Oni są w prawie - czy jednak nowy doradca gra fair, to już inna bajka.Największa bitwa na europejskim rynku kapitałowym ma też swoje odbicie w reklamach: francuskie banki Société Générale i Paribas, próbując obronić się przed Banque Nationale de Paris, zwróciły się do swoich akcjonariuszy - właśnie za pośrednictwem reklam - by nie odpowiadali na wezwanie BNP. Ogromne płachty ogłoszeń publikuje nie tylko prasa francuska, ale także brytyjska. Pozazdrościć tamtym inwestorom, o których tak zabiegają spółki. Gdyby tak u nas...Nie wszystko jednak można znaleźć na łamach; są informacje, które znają jedynie nieliczni, ale z pewnością wybrani. A takie właśnie wieści dodają pieprzu do tytułowego kotleta (kiedyś w stołówkach nazywano kotlet mielony "przeglądem tygodnia"). Jak ta, że jedna z najbogatszych w Polsce firm, nie mająca nic wspólnego z mediami, zainwestowała właśnie 50 mln złotych w konfesyjną telewizję. Widać potrzebne jest wsparcie nie tylko po tej stronie lustra...

PIOTR RACHTAN