Niepokoi wzrost obrotów przy spadku indeksów giełdowych, z jakimi mieliśmy do czynienia we wtorek oraz w środę. Wydaje się, że bezpośrednim powodem ostatnich spadków są obawy przed wychodzeniem z rynku inwestorów zagranicznych zaniepokojonych gwałtownym osłabianiem złotego. Cieniem kładzie się również informacja o możliwym zamknięciu swoich pozycji przez The Central European Growth Fund. Z pewnością ewentualny proces zamykania funduszu będzie rozłożony w czasie (pomijając fakt, że jeszcze nawet nie zapadła żadna decyzja i będzie ona dopiero poddana głosowaniu), ale na pewno już sama propozycja stworzyła dość negatywną atmosferę wokół polskiej giełdy. O większej niż zwykle aktywności inwestorów zagranicznych świadczą niewątpliwie zwiększone obroty, jak również dotkliwe obniżki niektórych "sztandarowych" polskich akcji.Warto jednak spojrzeć na obecną sytuację z drugiej strony. Większość analityków była spokojna o złotego, głównie z powodu zapowiadanych dużych prywatyzacji i przejścia paru miliardów dolarów przez polski rynek walutowy. Sugestia, że spora część tych kwot może być przeznaczona bezpośrednio na spłatę zadłużenia Polski i nie będzie zamieniona na złote, jak również ryzyko, że część zapowiadanych prywatyzacji może ulec przesunięciu na początek przyszłego roku (na przykład prywatyzacji TP SA) spowodowały znaczne i gwałtowne osłabienie się złotego. Trzeba jednak pamiętać, że słabszy złoty powinien poprawić polski eksport, a co za tym idzie deficyt na rachunku bieżącym, czyli jedną z głównych obecnie polskich bolączek. Nie jest to recepta na poprawę w dłuższym terminie, ale w krótkim na pewno tak. Ponadto słabszy złoty to relatywnie tańsze polskie akcje w rozliczeniu dolarowymj. Wszystko zależy od oczekiwań. Jeżeli oczekiwania co do przyszłego poziomu złotego będą pozytywne, to znaczy, że kupujemy papier relatywnie tańszy w rozliczeniu dolarowym. Wcześniej czy później będzie to zauważone.
.