"Buy and Hold", czyli "Kup i trzymaj", to najpopularniejsza strategia inwestycyjna stosowana przez inwestorów na rynkach akcji. Ta metoda sprawdzała się w ostatnich latach na większości rynków na świecie. Jednak w Polsce, gdzie brakuje dobrych spółek oraz długoterminowego trendu wzrostowego, znacznie trudniej jest osiągać zyski po prostu kupując akcje i trzymając je. Być może lepiej jest stosować aktywniejsze metody zarządzania portfelem akcji i stosować strategię "Buy and Control", wykorzystując średniookresowe sygnały wynikające z analizy technicznej rynku.
W powszechnym mniemaniu analiza techniczna i podejmowane na jej podstawie decyzje wejścia i wyjścia z rynku kojarzą się z bardzo aktywnym uczestnictwem w sesjach giełdowych. Praktycznie można by sprowadzić to do stwierdzenia, iż inwestor korzystający z metod analizy technicznej powinien przynajmniej kilkakrotnie w ciągu tygodnia dokonywać transakcji.Prawdopodobnie każdy, kto zaczął w którymś momencie przedkładać narzędzia techniczne nad inne metody, miał zakorzeniony dogmat, według którego bycie dobrym inwestorem równa się kupowaniu na dołku i sprzedawaniu na górce. Prowadziło to w oczywisty sposób do paradoksu, polegającego na próbach wykorzystywania każdego potencjalnego dołka i szczytu, bez względu na to, czy istniejąca różnica w poziomach dawała istotną satysfakcję finansową. Poza osobistym zadowoleniem z "trafienia w rynek", taki sposób podejścia do inwestowania nie ma najmniejszego sensu. Prawdopodobieństwo "złapania" istotnych punktów zwrotnych jest na tyle niskie, że wszelkie próby zbudowania na tej podstawie strategii inwestycyjnej z góry skazane są na niepowodzenie. Jest to trochę podobne do trafionych prognoz różnorodnych giełdowych "guru". Zwykle przewidują oni jeden, dwa istotne ruchy rynku, by później (być może ze względu na presję otoczenia) każdorazowo mylić się w ocenach koniunktury.Wydaje się, że takie podejście wynika przede wszystkim z faktu, iż w publikacjach zachodnich, spełniających na rynku polskim edukacyjną rolę, od początku istnienia giełdy warszawskiej nie wprowadza się ścisłego rozróżnienia między analizą wykresów minutowych, godzinowych, dziennych czy tygodniowych. Zasady analizy technicznej sprawdzają się w każdych warunkach i rozmaite formacje pochodzące z klasycznej analizy wykresów, zasady działania fal, obecność cykli czy zachowania się wskaźników są równie skuteczne w czasie trwania jednej sesji na giełdzie w Nowym Jorku, jak i w okresie kilku miesięcy na giełdzie warszawskiej. Specyfika warszawskiego parkietu, czyli fixing wraz z notowaniami ciągłymi (niejako dwie sesje jednego dnia) oraz możliwość dokonywania transakcji dopiero w dzień po tym, gdy zostanie wygenerowany oczekiwany sygnał (nie licząc możliwości na dogrywce) sugeruje ignorowanie pewnych krótkoterminowych sygnałów na rzecz pewniejszych i skuteczniejszych, jakie dają metody średnioterminowe. Opieranie się na średnioterminowych sygnałach kupna bądź sprzedaży zmienia też nieco strategię inwestowania.dokończenie na str. VIIIdokończenie ze str. VIIInwestowanieśrednioterminoweIle razy zdarzyło się tak, że na podstawie gruntownej analizy określaliśmy, że akcje spółki X powinny wzrosnąć w najbliższym czasie o ok. 50%. Oczywiście ze względu na prognozowaną skalę zwyżki, rozsądnie jest założyć, że nie dokona się to w ciągu dwóch tygodni, tylko, np., w okresie pół roku. Oczywiście, tego rodzaju analiza jest wartościowa tylko wówczas, jeżeli nie spodziewamy się znacznie większego wzrostu całego rynku, reprezentowanego przez któryś z indeksów i mimo relatywnie długiego okresu jesteśmy w stanie określić ramy czasowe zakładanego ruchu cen.Zdecydowanie jednak zagadnieniem najważniejszym przy inwestowaniu średnioterminowym na podstawie analizy technicznej są problemy wynikające z ludzkiej psychiki.Aby podejmowane decyzje nie prowadziły do zbędnych frustracji, przez cały cykl inwestycyjny, czyli od momentu kupna do momentu sprzedaży, powinny zostać zachowane trzy warunki - utrzymanie samodyscypliny, obiektywizm wobec dokonanej transakcji i pokora wobec zachowania rynku. Nadrzędnym elementem powinna zaś być cierpliwość inwestora.W większości przypadków transakcje nie są podejmowane na podstawie rzetelnej analizy i oceny rynku, tylko dlatego, aby "coś" zrobić. Charakterystyczny przykład to gracz-nowicjusz, który chce posiadane pieniądze natychmiast zainwestować bez względu na to, czy rynek znajduje się w hossie, czy bessie. Takie podejście mogłoby mieć sens przy rynku terminowym, jednak jeśli chodzi o akcje (przy braku krótkiej sprzedaży) wydaje się po prostu absurdalne. Ktoś kiedyś zwrócił uwagę na fakt, iż ludzie mają problemy z podjęciem decyzji o zakupie dowolnego taniego towaru, tymczasem praktycznie bez zastanowienia składają zlecenia kupna akcji.Warunki sukcesuDyscyplinaPraktycznie każdy podręcznik opisujący podstawowe założenia analizy technicznej przynajmniej jeden rozdział poświęca samodyscyplinie przy inwestowaniu. Pokonanie siebie i swoich emocji bywa zwykle najtrudniejszym elementem całego procesu decyzyjnego.Podejmując decyzję kupna akcji kierujemy się pewnymi przesłankami. Nie ważne, czy są one błędne, czy poprawne. W momencie gdy decydujemy się na zakup papieru wartościowego na podstawie analizy technicznej lub fundamentalnej, jesteśmy przekonani, że jest ona prawidłowa. Później wydarzenia toczą się zgodnie z jednym z dwóch scenariuszy:1. Ceny rosną potwierdzając naszą decyzję. Co gorsza, rosną do poziomu, który wyznaczyliśmy i zaczynają występować sygnały, sugerujące, że trend się utrzyma. W tym momencie pojawia się poważny problem: "może moja analiza była zbyt ostrożna, może obecny poziom jest tylko ułamkiem tego, co można osiągnąć. Sprzedać, czy nie".2. Ceny zaczynają spadać (nie ma znaczenia, czy od razu, czy jakiś czas później, po wcześniejszej zwyżce). Standardowe myślenie w takiej sytuacji: "przecież sygnały są tak ewidentne, że nie może spadać". Po nieco głębszym załamaniu cen: "chyba jednak formacja nie ukształtowała się do końca i kurs dlatego spada, ale przecież za jakiś czas ceny się odbiją i prawdopodobnie prognoza się sprawdzi".Mimo iż takie zachowania przywoływane są praktycznie w każdej publikacji zajmującej się podejmowaniem decyzji i zarządzaniem ryzykiem, jednak z całą pewnością nawet najlepszy gracz co jakiś czas znajduje się pod wpływem tego rodzaju rozumowania. Zwalczenie wewnętrznych pokus może być możliwe tylko wówczas, gdy konkretnie określi się "warunki brzegowe" dokonywanej transakcji. Pisząc "warunki brzegowe", mam na myśli ułożenie sobie swego rodzaju dwóch scenariuszy, będących podstawą decyzji.Pierwszy z nich - główny - powinien określać najbardziej prawdopodobny przebieg wydarzeń. Powinien wyznaczać hipotetyczny zasięg cen po wybiciu się z formacji oraz zachowanie niektórych wskaźników. Scenariusz drugi - dodatkowy, nieco bardziej elastyczny - powinien uwzględniać możliwość błędu prognozy. Drugi z tych wariantów wiąże się bezpośrednio z tzw. liniami obrony, czyli poziomami, które powinniśmy sobie określić jako te, przy których następuje załamanie pierwotnej prognozy i powinien stanowić jednoznaczny sygnał sprzedaży. Określając taki scenariusz powinniśmy pamiętać zawsze o tym, że nasze prognozy mają prawo być błędne - tylko rynek jest nieomylny, inwestorzy, niestety, nie.Pisząc o elastyczności mam na myśli to, że w miarę rozwoju sytuacji powinien on być do niej dopasowany. Powiedzmy, że oczekujemy 50-proc. wzrostu rynku w pewnym okresie. Okazuje się jednak, że w zbliżonych ramach czasowych zwyżka przyniosła 20% i pojawiają się sygnały ostrzegające przed poważniejszym załamaniem. Musimy mieć wyznaczony pewien poziom w stosunku do bieżącej sytuacji, którego przełamanie wskazuje na taką zmianę warunków rynkowych, przy których najlepszą decyzją jest zamknięcie pozycji. Ta technika jest znana w literaturze jako "trailing stop", czyli "podążająca linia obrony". Zalety jej stosowania są oczywiste. Dzięki temu zachowujemy dotychczasowe zyski. Nie ma nic gorszego niż sytuacja, gdy zyskowna transakcja zamienia się w stratną. A tak byłoby w momencie, gdybyśmy nie podwyższali poziomu naszej pierwotnej linii obrony.ObiektywizmW każdym momencie powinniśmy być w stanie odpowiedzieć sobie na najprostsze pytanie, czy gdybym nie posiadał tych akcji w swoim portfelu, to czy w obecnej sytuacji (po wypełnieniu części prognozy) w dalszym ciągu podjąłbym decyzję ich zakupu. Wbrew pozorom, odpowiedź nie należy do najprostszych. Inwestorzy mają naturalną skłonność do "przyzwyczajania się" do posiadanych akcji. Ile razy słyszymy, jak ktoś kupuje akcje w krótkim horyzoncie, by po jakimś czasie, na przykład w trakcie przedłużającej się stabilizacji, stać się inwestorem długoterminowym.PokoraDwa poprzednie założenia prowadzą bezpośrednio do trzeciego, czyli pokory wobec zachowań rynku. Właściwie wszystko sprowadza się do jednego zdania, które przed blisko stu laty sformułował Charles Dow: "Nie walcz z trendem rynku". Mimo całej irracjonalności zachowań ludzkich, które przekładają się na ruchy cen akcji, to nie rynek się myli, tylko analizy. Należy pamiętać, że analiza techniczna jest również, a może przede wszystkim, analizą własnych pomyłek. Nigdy nie należy ignorować własnych błędnych decyzji i choćby nawet reakcja "dostosowawcza" (czyli zamknięcie pozycji) do nowej sytuacji była bardzo szybka, zawsze warto po fakcie przeanalizować sytuację, aby sprawdzić, czy na pewno przy podejmowaniu decyzji dobrze określiliśmy rozkład prawdopodobieństwa każdego z dwóch scenariuszy rozwoju trendu.Strategia inwestycyjnaPodsumujmy, utrzymanie własnych emocji w ryzach i zachowanie powyższych zasad istotnie pozwala na ograniczenie ryzyka w podej-mowanych decyzjach. Dalszym krokiem, który powinien poprawić efektywność transakcji podejmowanych na podstawie analizy technicznej, zwłaszcza stosowanej w średnim okresie, jest określenie jednoznacznej strategii. Jak zauważyliśmy na początku, stosowanie analiz dających średnioterminowe sygnały kupna i sprzedaży jest pozornie paradoksem, dlatego strategia oparta na tej metodzie powinna mieć swoją specyfikę.Przede wszystkim na początku należy określić, czy techniki przez nas stosowane są agresywne, czy bezpieczne. Pod pojęciem agresywne rozumiem wejście na rynek danego papieru jeszcze przed wygenerowaniem pełnych i potwierdzonych sygnałów kupna, ale w chwili gdy nadal istnieje pewne ryzyko, że sygnały te nie spełnią się. Technika bezpieczna, to klasyczne zachowanie, czyli kupno i sprzedaż dopiero po odpowiednim sygnale. Przewaga techniki agresywnej jest o tyle istotna, że pozwala na zwiększenie zysków w stosunku do metody klasycznej (choć naturalnie wiąże się z większym ryzykiem). Zdecydowanie wymaga jednak większej odporności psychicznej inwestora i oczywiście ścisłego trzymania się trzech wymienionych wcześniej zasad. Dzięki tej metodzie można próbować dakład-nie określić rynkowy dołek lub szczyt i uzależnić od niego swoją decyzję bez czekania na wystąpienie sygnału. Taktyka ta może mieć duże znaczenie przy inwestowaniu średnioterminowym. Na naszym rynku pewne sygnały ewidentnie wskazują na dołek lub szczyt koniunktury i warto je wykorzystywać.Wróćmy do podanego wcześniej prostego schematu, w którym określiliśmy, iż cena spółki X w najbliższych trzech miesiącach powinna wzrosnąć o 50%. Po kilku tygodniach okazuje się jednak, że cały rynek zbliża się do istotnego szczytu, który może doprowadzić do spadku indeksu nawet o kilka-kilkanaście procent (nasz walor zrobił tylko część prognozowanego ruchu). Jeśli akcje X nie są "outsiderami" (loner stock) i chodzą praktycznie zgodnie z trendem całego rynku, nie ma powodów, by przypuszczać, że korekta je ominie. Najprostszym zachowaniem byłoby sprzedanie posiadanego pakietu walorów. Na podstawie pewnych doświadczeń można jednak stwierdzić, że lepsze w takim momencie jest pozbycie się tylko części pakietu. Od własnych upodobań i ewentualnie przewidywanej siły spadków zależy to, czy będzie to 1/3 czy 2/3 portfela. Zostawienie części walorów ma istotną zaletę, nie pozwala zapomnieć o danym rynku i prowokuje do utrzymywania czujności oraz odnawiania co pewien czas analizy. Poza tym czynnikiem, w momencie gdy rynek zaczyna szybko powracać do trendu wzrostowego, nie mamy obiekcji związanych z ponownym kupnem walorów, dlatego że już wzrosły, gdyż wciąż koszt zakupu całości jest niski. Ponadto realizujemy już część zysków.Metoda ta powinna działać oczywiście także w drugą stronę. Jeśli korekta zbliża się do końca, powinniśmy przywrócić w odpowiednim momencie pierwotny stan portfela, być może nawet go powiększając.PodsumowanieMimo pozornej sprzeczności z założeniem średnioterminowego inwestowania, utrzymanie otwartej pozycji przez cały czas (przy równoczesnym jej "regulowaniu") doskonale z nią współgra. Strategię tego rodzaju można nazwać, w przeciwieństwie do znanej metody "buy & hold" (kupuj i trzymaj), strategią "buy & control" - kup i kontroluj (przez cały czas). Poza analitykami technicznymi, na jej użyteczność powinni zwrócić uwagę analitycy fundamentalni, kupujący "firmę, nie akcje". Mogą cały czas posiadać pakiet akcji, jednak dostosowując jego wielkość do rynkowej koniunktury czerpią dodatkowe zyski, niemożliwe przy podejściu "kup i trzymaj". nLiteratura:Alexander Elder, Zawód - inwestor giełdowy, Dom Wydawniczy ABC.J.J. Murphy, Analiza techniczna, WIG-Press.M.D. Sheimo, Reguły gry na giełdzie, WIG-Press.
PIOTR ŻYCHLIŃSKI, analityk PARKIETU