Praga i Budapeszt czekają na sygnały

Na koniec tygodnia negatywnym bohaterem wśród giełd naszego regionu ponownie okazał się parkiet rosyjski. Niestabilna sytuacja wewnętrzna spowodowała, że RTS stracił 3,37%, zamykając się na poziomie 84,58 pkt. Pozostałe giełdy zanotowały wzrosty, chociaż ich skala nie była wielka. BUX zyskał niecałe 2%, indeks w Pradze zaś zaledwie 0,26%.

BudapesztPo czwartkowym spadku o 3,6%, BUX odzyskał nieco swoją siłę, zamykając się na poziomie 7147,22 pkt., czyli o 1,94% wyższym niż dzień wcześniej. Obroty nie były jednak imponujące i wyniosły 12,4 mln dolarów. Liderem wzrostów był największy koncern chemiczny TVK, który podrożał aż o 8,1%.PragaW piątek na praskim parkiecie inwestorów zelektryzowała wiadomość o możliwości wprowadzenia deregulacji cen elektryczności. - Rynek z optymizmem powitał porozumienie dwóch ministerstw w tej sprawie - powiedział Pawel Kovalcik, makler Erste Bank. Sporo skorzystał na tym koncern CEZ, którego kurs wzrósł o 2,5%, do wartości 81,5 koron. Ogólnie sytuacja na giełdzie była jednak spokojna i większość walorów poruszała się w trendzie bocznym. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w indeksach. PX 50 wzrósł w czasie sesji o 0,26%, do poziomu 511,1 pkt. Oznaczało to jednocześnie, że rynek na koniec tygodnia znalazł się na poziomie o 1,4% wyższym niż w poprzedni piątek. Większość inwestorów oczekiwała na jakieś mocniejsze sygnały ze strony rynków zachodnich, które zdeterminują poczynania rodzimych graczy.MoskwaZgodnie z wcześniejszymi oczekiwaniami, w piątek kolejny dzień na moskiewskim parkiecie dominowały gwałtowne spadki. Nie oszczędziły one nawet rosyjskich blue chipów, które już od początku sesji znacznie straciły na wartości. Sytuację taką powszechnie kojarzono z polityczną niestabilnością, która skłaniała inwestorów do szybkiego opuszczania rynków. - Ludzie opuszczają nasz rynek w bardzo agresywny sposób - skomentował początek sesji Andriej Kukk, makler IBN Nikoil. W efekcie już w połowie dnia RTS stracił 6,13% i osiągnął wartość 82,17 pkt., zbliżając się tym samym do granicy 80 pkt., co - zdaniem analityków - powinno być poziomem wsparcia. Wszystko to odbywało się przy niewielkich obrotach, nie przekraczających kilku milionów dolarów.Dalszy przebieg sesji nie napawał jednak optymizmem. Nastroje inwestorów pogarszały informacje o ostatnich atakach bombowych oraz walkach w Dagestanie. Pojawiły się także pogłoski, że prezydent Borys Jelcyn może zdymisjonować premiera Władysława Putina, który swoją funkcję pełni dopiero miesiąc. Skutek tego był taki, że choć nic nie zmieniło się od strony fundamentalnej, to niektóre akcje potraciły nawet 11% swojej wartości. Indeks spadł zaś aż do poziomu 81,73 pkt., czyli najniższej wartości od połowy maja. Zdaniem Samita Jakowlewa, maklera Fleming UBS, sytuacja taka stwarza jednak dobrą okazję do rozpoczęcia zakupów - Możliwe jest, że trend spadkowy utrzyma się jeszcze przez kilka dni, lecz wątpię, by rynek dalej spadał. Ceny akcji są teraz naprawdę niesamowicie nisko - podsumował piątkowe wydarzenia Samit Jakowlew. Inwestorzy mieli chyba takie samo odczucie, gdyż pod koniec sesji indeks zaczął odrabiać straty, zatrzymując się ostatecznie na poziomie 84,58 pkt.

Kolumnę redagują: ANDRZEJ KRZEMIRSKI I ADAM MIELCZAREK