Nie ma szans na większy wzrost gospodarczy bez obniżania podatków - uważają Witold Orłowskiz Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznychi Jan Macieja z PAN.

Na wczorajszym spotkaniu zorganizowanym w Ministerstwie Finansów obaj eksperci przekonywali, że to wielkość podatków decyduje o stopie bezrobocia i stopniu rozwarstwienia społeczeństwa. Im niższy podatek, tym większy wzrost PKB, im większy wzrost produktu, tym m.in. większy popyt na pracę. - Jeśli nie będzie szybkiego wzrostu gospodarczego, czeka nas eksplozja bezrobocia - uważa W. Orłowski. Polskim problemem jest bardzo wysokie opodatkowanie pracy, sięgające ok. 45%. - To sprawia, że nie opłaca się zatrudniać nowych pracowników. Skala opodatkowania w Polsce jest porównywalna z tymi, jakie mają najbogatsze kraje w Europie, które zresztą borykają się z wysokim bezrobociem - powiedział W. Orłowski.Według Jana Macieji, te z najbardziej rozwiniętych państw, w których udział podatku w PKB był najwyższy, miały największe problemy m.in. z bezrobociem i inflacją. - W państwach, gdzie udział ten sięgał 55%, najwolniejsze było tempo wzrostu - ok. 2%. Kraje te miały najwyższą inflację - ok. 4%, a stopa bezrobocia sięgała 9% - mówił prof. J. Macieja.Zdaniem obu ekonomistów, wraz z obniżaniem podatków należy redukować deficyt budżetowy. Jak mówi W. Orłowski, powiększanie się deficytu powoduje zadłużanie się państwa na rynku kapitałowym, co powoduje m.in. mniejszy poziom oszczędności. Do oszczędzania może też, według niego, zachęcać odpowiedni system podatkowy, w którym nacisk jest położony przede wszystkim na podatki pośrednie. - Kiedy zabraknie kapitału na rynku krajowym, państwo sięga po pieniądze z zagranicy. To ma negatywny wpływ na bilans na rachunku bieżącym - mówił W. Orłowski.- Deficyt oznacza m.in. emisję papierów dłużnych. Kupią je ci, których na to stać, a spłacą wszyscy - podatkami. Skutek jest taki, że korzyści z zadłużenia będą mieli ci najbogatsi, koszty poniosą wszyscy - dodał J. Macieja. Jego zdaniem, rozwarstwienie społeczne jest tym większe, im większa jest dziura budżetowa. - To biedni odczują najbardziej utrzymywanie wysokich podatków. Jeśli przez nie będzie się pogarszać sytuacja w otoczeniu gospodarczym przedsiębiorstw, to w naturalny sposób będą one ograniczać działalność. Zaczną od regionów najbardziej niebezpiecznych, czyli tych najbiedniejszych, podatnych na zjawiska kryminogenne - uważa J. Macieja.

MAREK CHĄDZYŃSKI