Bank centralny przekonał ministerstwo finansów
Prawie nie ma tygodnia, by na łamy czeskich gazet nie wracała dyskusja na temat kursu tamtejszej waluty. O tym, czy korona jest za silna, czy za słaba, wypowiadają się przedstawiciele banku centralnego, rządu, niezależni ekonomiści i wreszcie - eksporterzy.
Ostatnio wybuchł spór między ministerstwem finansów i Czeskim Bankiem Narodowym (CBN) na temat planowanej przez ministerstwo pierwszej emisji obligacji rządowych denominowanych w euro. CBN obawiał się, że proponowana przez resort emisja walorów o wartości 300 mln euro zwiększy naciski na kurs korony i poddawał w wątpliwość prawdziwość oświadczenia ministerstwa, że tylko dlatego nie zamierza ono przeprowadzić emisji w krajowej walucie, by emisją w euro wspomóc przypadającą na ten rok obsługę zadłużenia zagranicznego w kwocie 550 mln USD. Bank przekonał ministerstwo do przełożenia terminu wejścia z papierami dłużnymi na rynek euro, co rozczarowało zarówno czeskich ekonomistów, jak i maklerów operujących na rynku obligacji.Vladimir Kreidl, główny ekonomista w praskim banku inwestycyjnym Patria Finance, przyznaje wprawdzie, że kraj nie musi pożyczać pieniędzy, ale zwraca uwagę, że potrzebny jest punkt odniesienia w euro, by zagranicznym inwestorom uzmysłowić skalę ryzyka lokowania środków na czeskim rynku. Taki punkt odniesienia przydałby się także czeskim spółkom i bankom chcącym wyemitować własne papiery dłużne w euro. Dotychczas żadna czeska spółka nie korzystała z rynku kapitałowego Eurolandu.- W wielu czeskich spółkach euro zastępuje niemiecką markę na pozycji najważniejszej zagranicznej waluty - powiedział gazecie "Financial Times" William Rocca z biura Citibanku w Pradze. - Euro jest realnie tańsze niż dolar czy korona i spodziewamy się dużego popytu na produkty denominowane w euro - dodał Rocca, podkreślając, że już w drugiej połowie 1998 r. wiele spółek zaczęło przestawiać się z niemieckiej marki na europejską walutę.Nic w tym dziwnego, gdy weźmie się pod uwagę, że eksport tworzy od 40 do 50% czeskiego produktu krajowego brutto, a znakomita większość tamtejszego handlu zagranicznego prowadzona jest z Niemcami i z innymi krajami ze strefy euro.Na szczeblu państwa ze wskaźników makroekonomicznych wynika, że Republika Czeska nie ma żadnych fundamentalnych powodów do pożyczania pieniędzy za granicą. - Do naszego kraju napływają olbrzymie ilości zagranicznego kapitału - powiedział Kreidl. - Według naszych prognoz, wielkość bezpośrednich inwestycji zagranicznych wyniesie w tym roku 3,5 mld USD, a więc ponad 6% produktu krajowego brutto - dodał.
J.B.