Faksem z Gdańska
Inwestorzy zagraniczni uciekają - alarmuje "Rzeczpospolita" na tytułowej stronie. W taki oto sposób media przyczerniają obraz Polski. Niektóre robią to celowo, na opozycyjne zapotrzebowanie, i wtedy względnie stabilny kraj nad Wisłą jawi się jako miejsce gospodarczej katastrofy. Inne - jak właśnie rzetelna na ogół "Rzeczpospolita" - robią to z dziennikarskiego rozpędu, szukając efektownych, przyciągających wzrok tytułów. Bo prawda jest taka, iż jedni inwestorzy wychodzą, a inni - wchodzą.Inwestorzy spekulacyjni raczej wychodzą, ale inwestorzy strategiczni wybierają nadal Polskę jako najbardziej atrakcyjną lokatę w Europie Środkowej i Wschodniej. Uczestniczą w prywatyzacji i budują nowe fabryki. Od niedawna interesuje się nami Japonia, czyli poszerza się geograficzna paleta inwestorów. Nie należy, oczywiście, lekceważyć sygnałów malejącego zaufania do naszego publicznego rynku kapitałowego, ale jest to tylko wycinek ogólniejszego obrazu, który tworzy ocena naszego kraju przez firmy ratingowe oraz napływ prawie 10 miliardów dolarów inwestycji zagranicznych w 1999 roku. Strategia rozwojowa naszego rynku kapitałowego musi ulec przewartościowaniu, by wyciągnąć wnioski z ostatnich, niepokojących trendów i w lepszych nastrojach świętować 10-letnią rocznicę narodzin giełdy i całego regulowanego rynku w Polsce.Sygnały płynące z giełdy oraz stan naszego rachunku obrotów bieżących powinny wywierać wpływ na stanowiska strony polskiej w negocjacjach z Brukselą. Nie ma sensu dalsze śrubowanie standardów, i tym samym podwyższanie kosztów wejścia na nasz rynek skoro i tak są one wysokie w porównaniu z alternatywnymi źródłami pozyskania pieniędzy. Trzeba pamiętać, że wymogi Unii Europejskiej to nie tylko wysokie standardy dla emitentów, ale także filozofia segmentacji rynku, czyli preferencje dla małych i średnich przedsiębiorstw przy wchodzeniu na rynek kapitałowy. Całkiem sensowna jest dla mnie pewna ostrożność, z jaką strona polska przyjmuje na siebie nowe zobowiązania w zakresie liberalizacji przepływów kapitałowych. Wcześniejsze wersje Narodowego Programu Przygotowania Polski do Członkostwa obiecywały 2000 rok jako datę pełnej swobody kapitałowej, również w zakresie kapitału krótkoterminowego. Ostateczna wersja, pisana zapewne pod wrażeniem zeszłorocznych zaburzeń na rynkach finansowych, mówi już o 2002 roku. I dobrze. Po co wybiegać przed szereg, skoro i tak dokonujemy gigantycznego skoku w liberalizacji rynku finansowego, osiągając stan, do którego Europa Zachodnia dochodziła przez kilkadziesiąt lat? Odważnie, ale z rozwagą - dewiza gdańskiego Sierpnia '80 pasuje tu jak ulał...
JANUSZ LEWANDOWSKI