Rynki zagraniczne

Ostatni tydzień września upłynął na giełdach światowych pod znakiem stabilizacji. Dow Jones stracił 0,06%, zamykając sesję piątkową na poziomie 10 273 pkt. Na plus wyróżniło się Tokio, gdzie indeks Nikkei 225 zyskał prawie 5%. Niestety, bardzo słabo wypadły emerging markets.

AmerykaWszystko co złe na Wall Street wydarzyło się przed dwoma tygodniami. Dow Jones wybił się w dół z trwającej prawie pół roku konsolidacji i tym samym doszło do zmiany trendu średnioterminowego z bocznego na spadkowy. Z wysokości formacji wynika, że najważniejszy światowy wskaźnik powinien spaść poniżej 10 tys. pkt. Nie należy jednak zapominać, że jest to tylko minimalny zasięg zniżki, a także należy uwzględniać dość długi czas kształtowania konsolidacji. Moim zdaniem, zmiana trendu za oceanem ma charakter trwały.W najbliższych miesiącach na rynku powinny dominować niedźwiedzie, a wartość Dow Jonesa może spaść w okolice 9 tys. pkt. Tutaj znajduje się linia wsparcia kanału wzrostowego, w którym indeks porusza się od trzech lat. Warto brać też pod uwagę fakt, że zarząd Fed rozważa możliwość kolejnej podwyżki podstawowej stopy procentowej. Byłaby to trzecia taka operacja z rzędu, co do tej pory prawie zawsze kończyło się mniejszym lub większym spadkiem kursów. W krótkim terminie nie wykluczałbym jednak poprawy koniunktury. Choćby z tego powodu, że po przełamaniu wsparcia należy oczekiwać ruchu powrotnego, który powinien zatrzymać się w strefie 10,5-10,7 tys. pkt.Do zmiany trendu doszło również na wykresie indeksu Standard&Poors 500. Podobnie jak w przypadku Dow Jonesa, wybicie z tendencji bocznej nastąpiło przed dwoma tygodniami, a ostatnie 5 sesji przyniosło konsolidację notowań. Wartość S&P 500 wzrosła o 0,4%, do 1282 pkt. W czasie trendu bocznego na wykresie wskaźnika powstała formacja głowy i ramion, typowa dla końca wzrostów. Z jej wysokości wynika, że S&P powinien spaść przynajmniej do 1180 pkt.Na najbliższych sesjach nie należy wykluczyć możliwości wystąpienia ruchu powrotnego w kierunku linii szyi, znajdującej się na wysokości 1305 pkt. Jeśli bykom udałoby się doprowadzić do zwyżki indeksu powyżej tego poziomu, to cała formacja ulegnie załamaniu, tracąc tym samym swój spadkowy potencjał.Stosunkowo najsilniej z amerykańskich indeksów prezentuje się Nasdaq 100, mierzący koniunkturę na rynku elektronicznym, który w ostatnim tygodniu wzrósł o 0,17%, do 2404 pkt. Trend zarówno w średnim, jak i długim terminie ma kierunek wzrostowy i choć od początku br. dynamika zwyżki wyraźnie słabnie, to jednak nie zostało pokonane żadne istotne wsparcie, co mogłoby wskazywać na zmianę tendencji. Najbliższa linia popytowa znajduje się na wysokości 2200 pkt. i stanowi zarazem dolne ograniczenie formacji rozszerzającego się trójkąta. Spadek do tej wartości w najbliższym czasie wydaje się prawdopodobny.EuropaNa najważniejszych giełdach strefy euro, podobnie jak za Atlantykiem, dominowała stabilizacja. Dość wyraźną przewagę niedźwiedzie osiągnęły jedynie na rynku we Frankfurcie, gdzie indeks Xetra DAX spadł o 1,3%, do 5119 pkt.Po wybiciu pod koniec lipca z kanału wzrostowego, spadki wynikające z wysokości formacji konsekwentnie realizuje londyński FT-SE 100. Obecnie wskaźnik ten, po nieznacznej zwyżce, osiągnął wartość 5971 pkt. Zgodnie z zasadami analizy technicznej, można spodziewać się, że średnioterminowy trend spadkowy nie zakończy się, zanim indeks nie osiągnie ok. 5650 pkt. Najbliższa linia oporu, która powinna ograniczać ewentualne zwyżki wskaźnika, znajduje się nieco powyżej 6200 pkt.Od pewnego czasu najsilniejszym europejskim indeksem jest paryski CAC-40. Po ostatnich pięciu sesjach jego wartość wzrosła o 0,22%, do 4551 pkt. Od rekordu wszech czasów z 10 września wskaźnik spadł zaledwie 4%. Zarówno w średnim, jak i długim terminie przewagę na rynku mają byki. Dość istotna linia wsparcia znajduje się na poziomie 4480 pkt. i dopóki wykres indeksu pozostaje powyżej tej wartości, francuskim akcjom nie grozi większa przecena. Ostnie spadki nieco pogorszyły sytuację techniczną indeksu Xetra DAX, ale decydujące starcie pomiędzy bykami i niedźwiedziami dopiero przed nami. Na razie przewagę na rynku ma popyt i choć trend wzrostowy od początku roku wyraźnie słabnie, to jednak nie doszło do jego definitywnego załamania. Sytuacja ta może się zmienić w najbliższym czasie, ponieważ wykres wskaźnika niebezpiecznie zbliżył się do strefy popytowej (4900-5100 pkt.). Składa się na nią linia wsparcia poprowadzona przez wszystkie istotne dołki z br., a także linia szyi formacji głowy i ramion, kształtującej się na wykresie indeksu od końca kwietnia br. Szczególnie przełamanie tego drugiego wsparcia może mieć negatywne skutki. Z wysokości głowy z ramionami wynika bowiem, że wartość Xetra DAX powinna spaść przynajmniej o 700 pkt. (do 4200 pkt.), a to oznaczałoby zmianę trendu długoterminowego.AzjaNa dwóch najważniejszych rynkach azjatyckich panowały zupełnie odmienne nastroje. W czasie kiedy Nikkei 225 zyskał prawie 5%, Hang Seng spadł o ponad 2%.Od trzech miesięcy indeks giełdy w Tokio ma kłopoty z kontynuacją tendencji wzrostowej rozpoczętej w październiku ub.r. Kiedy przez cały 1998 r. i prawie połowę br. na wykresie kształtowała się formacja odwróconej głowy z ramionami, wydawało się, że wzrosty powinny zwiększyć dynamikę. Tymczasem na początku września Nikkei 225 spadł poniżej przyspieszonej linii trendu i zniżkę bykom udało się powstrzymać dopiero na linii szyi opisywanej formacji. Gdyby indeks znalazł się poniżej jej poziomu, czego nadal nie można wykluczyć, wzrostowy potencjał odwróconej głowy z ramionami załamałby się. O powrocie do trendu głównego będzie można mówić dopiero wówczas, jeśli bykom uda się doprowadzić do wzrostu wskaźnika powyżej szczytu z połowy lipca (18 250 pkt.). Po sesji piątkowej wartość Nikkei 225 to 17 712 pkt.Coraz słabiej prezentuje się sytuacja techniczna Hang Seng. W czasie ostatnich pięciu sesji indeks stracił 2,2% osiągając na zamknięcie tygodnia 12 733 pkt. Na wykresie ukształtowała się formacja głowy i ramion, typowa dla zakończenia wzrostów. Z jej wysokości wynika, że Hang Seng powinien spaść w okolice 11 tys. pkt., a to oznaczałoby przełamanie długoterminowej linii wsparcia i załamanie rynku byka.PodsumowanieNa giełdach amerykańskich i europejskich ostatni tydzień upłynął pod znakiem stabilizacji. Niestety, na Wall Street trend średnioterminowy zmienił się z bocznego na spadkowy i nawet jeśli na najbliższych sesjach będziemy mieli do czynienia ze wzrostami, to będzie należało je traktować jako korektę. Jeszcze bardziej niepokojący wydaje się przebieg notowań na emerging marktes. Czyżby nastąpił powrót do obowiązującej jeszcze niedawno zasady, że jeśli za granicą rośnie, to my odczuwamy to w mniejszym stopniu, a jeśli w Ameryce i Europie spada - to rynki wschodzące zniżkują znacznie silniej?

TOMASZ JÓŹWIK