Nowy projekt giełdy madryckiej

Przedstawiciele giełdy madryckiej poinformowali, że zamierzają uruchomić jeszcze przed końcem 1999 r. nowy segment rynku, na którym będzie można obracać akcjami czołowych spółek z Ameryki Łacińskiej.

Na początku inwestorzy będą mogli kupować walory dwunastu blue chips z tamtego regionu, których łączna kapitalizacja sięga 30 mld euro. Jednak zakłada się, że w niedalekiej przyszłości liczba tych firm wzrośnie do pięćdziesięciu. W wywiadzie udzielonym dziennikowi "The Wall Street Journal" Jesus Gonzales-Nieto, ekonomista i dyrektor ds. rozwoju rynku na madryckiej giełdzie, podkreślił, że nowy projekt powinien przynieść korzyści obu stronom. Europejscy inwestorzy otrzymają łatwy dostęp do papierów spółek z Ameryki Łacińskiej, i to notowanych w euro. Natomiast potentaci z tamtej strony Atlantyku będą mieli możliwość oferowania swych papierów na znacznie lepiej rozwiniętym rynku europejskim. J. Gonzales-Nieto powiedział również, że inicjatywa ta nie miałaby sensu bez wcześniejszego wprowadzenia euro.Spółki, które chcą się znaleźć na madryckim parkiecie, będą musiały sprostać kilku wymogom. Dopuszczone zostaną tylko te, które spełniają standardy hiszpańskiego rynku, jeśli chodzi o metody operacyjne oraz obowiązki informacyjne. Ponieważ większość dużych latynoamerykańskich firm notuje ADR-y na giełdzie nowojorskiej, standardy informacyjne mają dobrze rozwinięte.Wiadomości o spółkach inwestorzy będą mogli znaleźć w Internecie, na specjalnej stronie, która powstanie wraz z nowym segmentem. Pojawią się tam dane dotyczące cen akcji, obrotu na rynku oraz raporty spółek i analizy sporządzane przez specjalistów z domów maklerskich czy banków inwestycyjnych. Zlecenia sprzedaży i kupna oraz obroty będą dostępne w systemie on-line, w czasie realnym, podobnie jak dzieje się teraz w przypadku spółek hiszpańskich. Handel akcjami będzie prowadzony za pośrednictwem madryckiego elektronicznego systemu rozliczania transakcji - SIBE.Preferowane będą te koncerny z Ameryki Łacińskiej, w które zaangażowany jest hiszpański kapitał. Ich wartość rynkowa musi przekraczać 300 mln euro. J. Gonzales-Nieto najchętniej widziałby wśród nich firmy z sektorów finansowego, energetycznego i telekomunikacyjnego z takich krajów, jak Argentyna, Brazylia, Chile, Meksyk i Wenezuela.

Ł.K.