Makrotydzień
Produkcja przemysłowa we wrześniu była o 8,9% większa niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Był to drugi z rzędu miesiąc jej szybkiego wzrostu (w sierpniu - 7,1%). Po tym jak w styczniu i lutym produkcja spadła o kilka procent, a w następnych miesiącach wzrastała tylko o 1-2%, notujemy wyjątkowo duże ożywienie. Z drugiej strony, produkcja po pierwszych 9 miesiącach br. jest tylko o 1,9% wyższa od rezultatu po wrześniu 1998 r. Ośrodki analityczne (m.in. RCSS i CASE) podtrzymują więc prognozy, że wzrost PKB w 1999 r. będzie nieco mniejszy od założonego przez rząd (4%). Dobrą tendencją jest wzrost produkcji w nowocześniejszych działach przemysłu i jej kurczenie się w sektorach schyłkowych. Samochodów produkujemy o 23% więcej niż przed rokiem, a maszyn i aparatury elektrycznej o 20,4%. Węgla natomiast wydobywamy o 7,3% mniej.Co z tego, że produkcja rośnie, skoro ceny też popędziły w górę - twierdzą sceptycy. Rzeczywiście, suma obu tych tendencji bywa niebezpieczna. Możemy wkrótce stanąć przed wyborem, czy ograniczyć tempo wzrostu gospodarczego, by ratować niską inflację, czy szybciej się rozwijać przy akceptacji wysokich cen.Stopy procentowe nie drgnęły, choć przed środowym posiedzeniem RPP analitycy bankowi prześcigali się w prognozowaniu, o ile punktów procentowych podniesiona zostanie stopa referencyjna, a o ile lombardowa. Tylko nieliczni znawcy gospodarki twierdzili, że wiadomości o wysokiej inflacji we wrześniu (1,4%) i rekordowym w tym roku przyroście produkcji przemysłowej to za mało, by wyrokować o zagrożeniach równowagi makroekonomicznej. Kluczowa będzie informacja, czy popyt na zwiększoną produkcję polskich przedsiębiorstw zgłaszali bardziej klienci krajowi czy zagraniczni. Ogłoszone przez Hannę Gronkiewicz-Waltz nazajutrz po posiedzeniu RPP wstępne dane o stanie bilansu płatniczego są dobre - wrześniowy deficyt na rachunku bieżącym nie powinien być większy niż 800 mln USD, podczas gdy wiosną i wczesnym latem co miesiąc przekraczał 1 mld USD. nNiektórzy członkowie RPP wyraźnie oświadczyli, że decyzja o podniesieniu stóp procentowych miałaby wpływ na dynamikę cen dopiero w 2000 r., co oznacza, że i tak nie uratowałaby tegorocznego celu inflacyjnego. Dawali do zrozumienia, że najważniejszy jest cel długoterminowy (inflacja mniejsza od 4% przed końcem 2003 r.), a ten nadal jest realny. Podniesienie stóp w listopadzie nie jest więc jeszcze przesądzone.
JACEK BRZESKI
Andrzej Bratkowski
Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych