Październik na giełdzie
Miesiąc, którego inwestorzy tak bardzo się obawiali, minął dość spokojnie.Nerwowa atmosfera panująca na najważniejszych giełdach świata wynikała przede wszystkim z faktu, że Dow Jones zakończył wzrost 25 sierpnia, dokładniew tym samym dniu, co przed krachem z 1987 roku. Większość graczy spodziewała się zatem gwałtownego załamania rynku, podobnie jak przed 12 laty.Na szczęście nic takiego się nie stało i WIG w ostatnich czterech tygodniach wzrósł o 5,27 proc., do 15 011 pkt. Od dna odbiły się narodowe funduszeinwestycyjne - indeks NIF po zwyżce o 4 proc. zamknął miesiąc na poziomie 51 pkt.
Jeszcze raz okazało się, jak dobrze działa stara giełdowa zasada mówiąca, że większość nigdy nie ma racji. Praktycznie w każdym komentarzu rynkowym można było przeczytać o czekających nas spadkach lub krachu. A przecież dość krótka historia naszego rynku - jak na razie - nie pozwala stwierdzić, by październik był jakimś szczególnie złym okresem do kupna akcji. Wprawdzie w latach 1994-97 WIG w tym miesiącu tracił, ale skala spadków nigdy nie przekroczyła 15 proc. W ostatnich dwóch latach wskaźnik kończył październik umiarkowanym wzrostem. Skoro najlepszy czas na krach za Atlantykiem już minął, czy można stwierdzić, że już po strachu? Chyba jeszcze nie, ponieważ w połowie listopada odbędzie się posiedzenie zarządu Fed, który ma podjąć decyzję w sprawie ewentualnej podwyżki stóp procentowych. Ponieważ mieliśmy już dwie takie operacje z rzędu, kolejna - jak pokazuje historia giełdy na Wall Street - prawie na pewno spowoduje znaczny spadek cen akcji.Na polskim rynku zwracają uwagę przede wszystkim bardzo niskie obroty. Na parkiecie podstawowym w czasie fixingu wartość wymiany wyniosła 1,75 mld zł i była najniższa od grudnia 1996 roku. Razem z notowaniami ciągłym miesięczne obroty ukształtowały się na poziomie 3,5 mld zł, co również nie jest wielkością rzucającą na kolana. Pomimo tak niskiej aktywności graczy, koniunktura nie była najgorsza. Najpierw w połowie miesiąca WIG przełamał spadkową linię trendu, co spowodowało wyrównanie sił popytu i podaży. Na ostatniej sesji miesiąca wskaźnik wybił się z konsolidacji górą, co pozwala spodziewać się, że w najbliższych tygodniach kursy akcji będą rosły.Największym zainteresowaniem inwestorów cieszył się Elektrim, który w ostatnim czasie toczy walkę z Deutsche Telekom o kontrolę nad Polską Telefonią Cyfrową. Choć na razie szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść warszawskiego holdingu, jego kurs spadł prawie o 4 proc. W dołku z 19 października walory Elektrimu były notowane nawet na poziomie 33,5 zł - najniższym w tym roku.Główny warszawski indeks wzrost wartości zawdzięcza przede wszystkim dobrej postawie dużych banków. Kurs Banku Handlowego zamierzającego połączyć się z BRE zwyżkował o 24 proc. Inwestorzy na razie nie przejmują się zapowiedziami Ministerstwa Skarbu i PZU, które pomimo zmiany parytetu wymiany akcji (z 1 do 2,7 na 1 do 2,4) chcą zablokować fuzję. PZU domaga się, aby stosunek wymiany walorów wynosił 1,7 akcji Handlowego za 1 papier BRE. Poza BH, powyżej 10 proc. można było zarobić także na akcjach BSK i PBK. Zwyżka notowań BRE nie przekroczyła 8 proc. Spośród największych spółek gorzej od indeksu wypadły akcje Pekao, TP SA i KGHM.Najlepszą inwestycją na całym rynku były akcje Naftobudowy, które podrożały prawie o połowę. Walory tej spółki skupowane są przez Polimex-Cekop. Główny udziałowiec posiada już 37 proc. akcji, a ma zgodę KPWiG na osiągnięcie progu 50 proc. Bez wyraźnego powodu rosły natomiast walory Atlatisu. Pomimo że firma opublikowała słabe wyniki za III kwartał, notowania jej akcji zwyżkowały o 46 proc. Generalnie zresztą wyniki kwartalne przeszły praktycznie bez echa, a większą wagę inwestorzy przywiązywali chyba do docierających zza Atlantyku wieści o zyskach spółek amerykańskich (słabe "fundamenty" mogły spowodować przyspieszenie tempa spadku wskaźnika Dow Jones).W czołówce miesięcznej stopy zwrotu uplasowały się przede wszystkim my, których akcje kupowane są przez inwestorów zamierzających przejąć nad nimi kontrolę. Ponad 30 proc. można było zarobić na papierach Bestu i Mostostalu Kraków, a 27-proc. zysk przyniosła inwestycja w akcje Drosedu. Podobnie jak we wrześniu, najbardziej potaniały walory Polisy - o ponad połowę, kończąc miesiąc na poziomie 49 groszy. Najtańszymi akcjami w historii giełdy były papiery Universalu, które na krótko przez wycofaniem z rynku kosztowały 34 grosze. W przeciwieństwie do marazmu panującego na rynku kasowym, dynamicznie zwiększała się liczba inwestorów grających na kontraktach terminowych. W październiku wolumen obrotu futures na WIG20 wyniósł 32 tys. sztuk (bez sesji piątkowej) i był prawie dwukrotnie wyższy niż w rekordowym do tej pory wrześniu. Jest to tym bardziej zadziwiające, że przecież po bardzo silnych spadkach część inwestorów posiadających długie pozycje po prostu wypadła z rynku.Wiele ciekawego działo się na rynku walutowym. Jeszcze na początku miesiąca złoty poruszał się w trendzie bocznym zarówno w stosunku do dolara, jak i euro. Jednak najpierw nastąpiło wybicie z niego, które spowodowało, że nasza waluta zaczęła tracić dość szybko na wartości, a pod koniec miesiąca tempo spadku, szczególnie w stosunku do dolara, znacznie zwiększyło się. Stało się tak po wypowiedzi szefa RCSS Jerzego Kropiwnickiego, który opublikował prognozy wskaźników makroekonomicznych, znacznie mniej korzystne od przewidywań rządowych. Na sesji czwartkowej notowania dolara na rynku międzybankowym osiągnęły nawet 4,26 zł, co jest najwyższym kursem od denominacji naszej waluty. Euro do rekordowego poziomu 4,46 zł zabrakło 1 grosza. Na rynku tych ostatnich kontraktów padł rekord wolumenu, który w październiku przekroczył poziom 2 tys. sztuk.
TOMASZ JÓŹWIK